Reklama

Don Kiszot z Chrząstawy. Już dziś film o najdziwniejszej drużynie w kraju

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2014, 14:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

Znacie te obrazki z filmików Radka Rzeźnikiewicza. Boisko poryte przez dziki, drewniane ławy, sędzia z chorągiewką, który w trakcie meczu idzie się odlać, a w przerwie chwyta po browar. LZS Chrząstawa nie jest już co prawdą najgorszą drużyną w Polsce (wygrali w tym sezonie dwa mecze), ale najdziwniejszą na pewno. Dziś w TVP o 22.15 długo oczekiwany dokument o nich. – Nie zależało mi, żeby robić z tego szyderę. To ma pokazać specyficzny klub, jak tak naprawdę wygląda polska wieś – mówi Krystian Kamiński, reżyser „Nieprzeciętych”.

Don Kiszot z Chrząstawy. Już dziś film o najdziwniejszej drużynie w kraju

Na czym polega fenomen Chrząstawy?

Wszystko kręci się wokół prezesa Bohdana Kwaśniaka. To współczesny Donkiszot. Pasjonat. Marzyciel. Od 1980 roku prowadzi klub piłkarski, wszyscy śmieją się jego akcji, ale w pewnym momencie sami zaczynają w tym uczestniczyć. Osią filmu jest dzień otwarty, który organizuje. W pierwszej chwili wydaje się, że nic się nie uda. A jednak się udaje. Chrząstawa to drużyna, gdzie może grać każdy z okolicy, kto ma 2 nogi i umie biegać do przodu.

Kiedy zaczynałeś kręcić, byli najgorszą drużyną w Polsce. Trochę się pozmieniało.

Reklama

No tak, wygrali dwa mecze. Są teraz trzeci od końca. Ale to nie jest film o tych, co ciągle przegrywają, tylko o tych, co walczą. Do Chrząstawy pojechałem po artykule w „Przeglądzie Sportowym”. Dziennikarz spędził tam cały dzień, opisywał te dziki, bagna – myślałem, że koloryzuje. Ale jak byłem już na miejscu to zobaczyłem, że to i tak za mało. To są takie postaci, jest tyle historii. Żałuje, że nie udało nam się ich wszystkich zmieścić.

Jakie to historie?

Np. o meczu, w którym Chrząstawa prowadzi 3:2, przeciwnik oddaje strzał w poprzeczkę, a poprzeczka z drewna w pewnym momencie… pęka. Przeciwnik chce walkowera i nagle do akcji wkracza Bogdan. Błaga sędziego, żeby ten mecz zakończył się 3:2. To pokazuje jego pasję. On jest w Chrząstawie prezesem, trenerem i piłkarzem. Jako jedyny ma na koszulce swoje nazwisko. Tylko on łazi po bagnach i wyciąga z nich piłki. W Chrząstawie ciągle wspomina się masażystę, który powiedział, że musi gdzieś pójść. Poszedł w las i już nie wrócił…

Na boisku zawsze udawało się zebrać im jedenastu?

Różnie. Jak jest mecz, to bus jeździ po okolicznych wsiach i zbiera ludzi. Bogdan dzwoni do wszystkich rano i budzi, bo wiadomo, jak jest po sobocie. Raz było dziewięciu plus Bogdan. Przyjechał w końcu jakiś jedenastu, ale okazało się, że nie ma dla niego korków, bo za dużą stopę ma. No i tak to wygląda. W pewnym momencie Chrząstawie zaczął przyglądać się OZPN. Oprócz sędziego wysyłał też delegata. Tutaj tylu zawodników się miesza, że czasem jak udało się wygrać, to potem wszystko zabierano w walkowerach. Mieliście scenę, kiedy Bogdan jedzie do Łodzi się odwoływać. Ale przegrywa.

Reklama

Zwiastun filmu wypuściliście już dwa lata temu. Premiera dopiero teraz. Czemu to tak długo trwało?

Szukaliśmy pieniędzy na realizację. W momencie, kiedy ukazał się zwiastun, mogliśmy wybierać, z kim chcemy współpracować. Na początku zgłosiłem projekt do Studia Munka. Jest tam coś takiego jak „Pierwszy dokument”. Przeszedłem wszystkie etapy, dostałem dofinansowanie, ale okazało się, że jest ograniczenie 30 minut. A temat był tak duży, że nie chcieliśmy się narzuconych ram. Od początku myśleliśmy o godzinnym formacie. W pewnym momencie pojawił się Instytut Sztuki Filmowej i TVP, która jest koproducentem. Potem chcieliśmy nagrać dwie rundy: jesień i wiosnę. A na koniec został montaż, który był najtrudniejszy. Trzy miesiące zajęło nam przeglądanie surówki. Było tyle wątków, tyle historii do opowiedzenia, że niektóre trzeba byłoby wyjaśniać. A starałem się, żeby ten dokument to nie były gadające głowy.

Dużo jest inscenizowanych scen jak ta z konferencją w zwiastunie?

Staraliśmy się jak najmniej ingerować w środowisko tych ludzi. Wymyśliłem sobie, że pokażemy ten klub tak jakbyśmy pokazywali profesjonalny zespół z ekstraklasy. Konferencje, mecz u siebie, mecz wyjazdowy, droga, organizacja spotkań. Czasami podsuwaliśmy pomysły, co mogliby zrobić. Ale reszta to już ich reakcja. Jest dużo śmiechu, ale nie zależało nam, żeby robić z tego szyderę. Chcieliśmy pokazać barwną postać, specyficzny klub i to, jak naprawdę wygląda polska wieś.

Bohaterowie widzieli już film? Co mówili?

Tydzień temu zrobiliśmy pokaz u Bogdana. Była rodzina, bohaterowie. Podobało im się. Uważają, że to będzie hit. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to żaden mainstream, ale w środowisku ludzi grających na kartofliskach są duże oczekiwania, co do tego filmu. Z 10 wyjazdów, czasem 4-dniowych zrobiliśmy 53 minuty. Zachęcam do polubienia naszego profilu na Facebooku i wypatrywania dokumentu na festiwalach. Oglądanie w kinie ma tę zaletę, że będą wulgaryzmy. W TVP nie mogły być, a odgrywają tu znaczącą rolę. Od czasów Pasikowskiego nie było chyba w Polsce filmu z taką liczbą przekleństw.

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
1
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...