Reklama

Na impotencję strzelecką… trykot Kanonierów. Wóz albo przewóz Welbecka

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 września 2014, 11:26 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ile jest wart napastnik, który przez kilka lat w Premier League strzelił nieco ponad 20 goli? Blisko 16 milionów funtów, jeśli nazywa się Danny Welbeck. Ten młody (wciąż) wychowanek Manchesteru United padł ofiarą wariacji na temat projektu „Galacticos”, a po przyjściu takich mocarzy jak Di Maria czy Falcao zwyczajnie zabrakło dla niego miejsca. Ale to tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że Welbeck zdecydowanie zaprzepaścił swoją szansę na Old Trafford. Danny rzadko kiedy udowadniał swoimi występami, że w końcu stał się dojrzałym grajkiem, a nie pozostał wiecznym młodym talentem. Jak zatem zamienić przebłyski na równą, stabilną formę? Zmienić klub.

Na impotencję strzelecką… trykot Kanonierów. Wóz albo przewóz Welbecka

Z Welbeckiem problem jest taki, że gołym okiem widać, że ten chłopak ma wielki talent do gry, ale rzadko go potwierdza. Za czasów sir Aleksa Fergusona i Moyesa grał mocno w kratkę, nigdy nie wyszedł poza granicę dziewięciu trafień w jednej kampanii w lidze, zdarzył mu się nawet sezon z zaledwie jednym golem. Po objęciu manchesterskiego tronu przez Louisa van Gaala Welbeckowi nie udało się przez całe lato przekonać Holendra, że należy postawić właśnie na niego. Danny usłyszał jasno: „Możesz odejść”. Wiele klubów starało się wypożyczyć Anglika na cały sezon, cena nie była zaporowa – trzy miliony. Sam piłkarz nie chciał się bawić jednak w powtórkę z rozrywki czyli kolejne wypożyczenie, a później znów wracać na niepewny grunt.

Byłemu już snajperowi United opłaciło się jednak czekać – szukający na gwałt napastnika Wenger zdecydował się zaryzykować i położyć na stole 16 milionów, a przenosiny Welbecka na Emirates stały się faktem. Piłkarz nie miał daleko – zanim sfinalizowano transfer, przebywał w ośrodku treningowym… Arsenalu, trenując z kadrą Anglii. Co ta transakcja oznacza dla obu stron? Dla Danny’ego jest to sytuacja idealna. Dostaje szansę na tzw. „fresh start” no i pewny plac. Giroud nie zagra aż do stycznia, a Yaya Sanogo póki co nadaje się jedynie do gry w piłkarzyki w klubowym budynku Arsenalu. Chcąc nie chcąc, Wenger będzie stawiał na swój nowy nabytek. Napastnik ma nareszcie szansę wypłynąć na szersze wody i pokazać wszystkim, że jego możliwości to nie tylko pojedyncze wystrzały, a całe serie posyłane z armaty. No bo gdzie lepiej odbudować swoją formę strzelecką niż w drużynie „Kanonierów”?

Image and video hosting by TinyPic

Hazardzistą okazał się za to Wenger, ponieważ nie wiadomo wcale, czy Welbeck wypełni dziurę po kontuzji Giroud i strzeli te kilkanaście goli. Tutaj jednak dochodzi jeszcze inna kwestia – jeśli Danny zawiedzie, menedżer Arsenalu spotka się z dużo mniejszą krytyką, aniżeli w sytuacji, gdyby go nie kupił. Francuz powie wtedy: „Chciałem Falcao, ale nie było szans. Zaryzykowałem zatem z Dannym, ale on się nie sprawdził”. Gdyby jednak Arsene nikogo nie kupił, a Arsenal odpadł z walki o mistrzostwo, kibice „Kanonierów” i prasa nie daliby mu żyć.

Reklama

Zaryzykuję stwierdzenie, że transfer Welbecka jest nawet ciekawszy niż Falcao na Old Trafford. Dlaczego? Jest bardzo mała szansa, że Radamel nie błyśnie w Manchesterze. To napastnik o uznanej renomie i wielkich umiejętnościach. Dużo wskazuje na to, że to akurat on w tym sezonie w United weźmie na swoje barki odpowiedzialność za trafianie do siatki, pole karne przeciwnika to w końcu jego środowisko naturalne. Tutaj problemem może być jedynie zdrowie, ale sama klasa sportowa Kolumbijczyka nie pozostawia żadnych złudzeń. Inna sprawa jest taka, że po co LvG kolejny napadzior, skoro brakuje mu przede wszystkim klasowych obrońców? To już jednak temat na osobne rozważania, podszyte dziesiątkami złośliwych memów.

Wracając do Danny’ego – ten piłkarz to ryzyko, ale czai się w nim spory potencjał i Arsenal może okazać się miejscem, gdzie rozkwitnie. Bez specjalnej presji ze strony Falcao, RvP, Rooneya (uff…), za to z zaufaniem trenera i dużym czasem gry. Danny’emu dobrze zrobi jeszcze jedna rzecz – zmiana pozycji. W Manchesterze Welbeck rzucany był raz na lewą flankę, raz do ataku, przeważnie jednak musiał zadowalać się rolą skrzydłowego, starającego się dopasować do Robina czy „Wazzy”. Teraz wreszcie będzie grał wyłącznie (a przynajmniej powinien) jako typowa „dziewiątka”.

Żeby nie popadać jednak w hurraoptymizm, musimy być uczciwi i podkreślić jeszcze raz – Wenger przede wszystkim chciał Falcao, a Danny był opcją B, a może i C. Transfer ten jest sporym ryzykiem i typową paniką przed końcem okna transferowego, „byle by nie zostać bez napastnika”. Nie znaczy to jednak, że nie okaże się strzałem w dziesiątkę. Ale to już wszystko w głowie monsieur Arsene’a, który będzie musiał znaleźć odpowiedź na nurtujące pół Anglii pytanie: „Jak rozwinąć talent Welbecka, ustabilizować jego formę i czy w ogóle jest to możliwe”? Bo to, że nowy piłkarz Arsenalu ma papiery na granie, wiemy nie od dziś.

Kuba Machowina

Najnowsze

Anglia

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach
Anglia

Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy

Bartosz Lodko
2
Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...