Reklama

Mila: Myślałem, że prędzej powołają mnie do reprezentacji Anglii

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 września 2014, 10:07 • 13 min czytania 0 komentarzy

– Myślę, że nie tylko ja jestem zaskoczony. W życiu bym się nie spodziewał, że trener Nawałka zadzwoni z tak miłą wiadomością! Sądziłem, że większe szanse będę miał na powołanie do reprezentacji… Anglii niż Polski. Przecież Roy Hodgson zabrał na mundial mojego rówieśnika, 32-letniego Rickiego Lamberta z Southampton, który debiutował u nich ledwie rok temu – mówi na łamach „Sportu” Sebastian Mila. Dziś w prasie znajdziecie kilka przyzwoitych tematów, włącznie z tym, że Bogusław Leśnodorski został przyłapany z piwem zanim usiadł za kierownicą.

Mila: Myślałem, że prędzej powołają mnie do reprezentacji Anglii

FAKT

Gibraltar to tylko rozgrzewka” – czytamy w Fakcie.

Nawałka ma mało wątpliwości co do zestawienia podstawowej jedenastki. Mimo to wciąż możliwe są eksperymenty. Na lewej obronie, chyba najsłabiej obsadzonej pozycji w kadrze, może wystąpić Maciej Rybus. Byłby to jednak wariant ultra ofensywny. Pytanie, czy nie lepiej byłoby postawić na zgrywanie się drużyny przed meczami z poważniejszymi rywalami. Selekcjonera kadry Czekaja także co najmniej trzy poważne rozmowy podczas zgrupowania. Nawałka będzie chciał dowiedzieć się, jaka jest sytuacja u ważnych zawodników kadry – Artura Boruca, Mateusza Klicha i Arkadiusza Milika, którzy nie grają w swoich klubach. Sytuacja tego drugiego szczególnie martwi trenera, bo to piłkarz Wolfsburga miał być rozgrywającym biało-czerwonych.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Kilka porozrzucanych tematów:
– Mila po zrzuceniu nadwagi idzie do kadry
– Kuciak popełnia błędy
– Zieliński w końcu w Empoli
– Ruch chce… Visnakovsa. To znaczy, Aleksejsa, brata Eduardsa, ale mógłby przyjść najwcześniej zimą

A Maciej Skorża bierze się do roboty.

Maciej Skorża (42 l.) we wtorek poprowadzi pierwszy trening Lecha Poznań. – Widzę, że zawodnicy zupełnie stracili wiarę w siebie, więc w pierwszej kolejności musimy popracować nad mentalnością, chcę naprowadzić piłkarzy na właściwe tory – nakreśla swój plan pracy szkoleniowiec. W poniedziałek oficjalnie rozpoczął pracę z Kolejorzem. Tego dnia nie spotkał się jednak jeszcze z piłkarzami, bo ci mieli dzień wolny po niedzielnym meczu z Cracovią (1:1). Miał natomiast pierwszą naradę ze swoimi współpracownikami. W pierwszym etapie będzie chciał podnieść zespół mentalnie. Nie zdecyduje się jednak na razie na pracę z psychologiem. – Nie wykluczam w przyszłości takiego rozwiązania, zwłaszcza że w poprzednich klubach zapraszałem psychologa do współpracy. Na razie chcemy jednak sprawdzić własne metody pracy – tłumaczy Skorża, który zamierza także przeprowadzić zmiany w taktyce.

Image and video hosting by TinyPic

Warto spojrzeć jeszcze – jako że tematy zagraniczne póki co odrzucamy – na tekst o Piotrku Zielińskim, który musiał wynieść się z Udinese.

Piotr Zieliński (20 l.) w końcu wyrwał się z Udinese. Zależało mu na tym od początku okresu przygotowawczego. – Zmienił się trener, ale szybko zobaczyłem, że moja sytuacja niekoniecznie. Funkcjonowałem na zasadzie: jestem, bo jestem dobrze, dobrze mieć takiego gracza na ławce, bo nie robi awantur. To mnie nie interesowało – tłumaczy Zieliński. Polak został wypożyczony do Empoli do końca tego sezonu. Bez opcji pierwokupu. (…) – Potrzebuję gry. Brakuje mi występów, spada też pewność siebie. A ja chcę dołączyć jeszcze w tym sezonie do seniorskiej reprezentacji Polski. Myślę, że te eliminacje będą dla kadry przełomowe – kończy Zieliński, który w poprzednim sezonie rozegrał w Udinese tylko 137 minut (w 10 meczach).

Reklama

RZECZPOSPOLITA

Tydzień pisania o reprezentacji Polski możemy uznać oficjalnie za otwarte.

W niedzielę meczem z Gibraltarem w Faro zaczynają się eliminacje Euro 2016. Reprezentacja Polski zebrała się w Warszawie. Adam Nawałka w przeciwieństwie do Waldemara Fornalika dostał od losu czas. Zanim przystąpił do walki o punkty, mógł swoje pomysły przetestować w warunkach niemal cieplarnianych – rozgrywając mecze towarzyskie. W dodatku kalendarz eliminacji został tak ułożony, że pierwszy mecz będzie miał ciężar gatunkowy porównywalny ze sparingami – w niedzielę reprezentacja Polski zmierzy się w portugalskim Faro z Gibraltarem. Amatorami, których federacja niedawno została przyjęta do UEFA. Spotkanie z Polską będzie pierwszym w historii meczem Gibraltaru o punkty.

I… to wszystko. Tęsknimy za czasami mundialu, kiedy to Rzepa dostarczała kawał dobrej lektury.

GAZETA WYBORCZA

Okno zatrzaśnięte z hukiem” – pisze Michał Szadkowski o wczorajszych wydarzeniach, gdzie prezentuje zapis relacji LIVE z ruchów transferowych w Europie. Do zacytowania nadaje się tylko wstęp.

Radamel Falcao w Manchesterze United, Javier Hernandez w Realu Madryt – to najciekawsze transakcje w ostatnich godzinach letnich transferów. Najwięcej na piłkarzy wydali Anglicy – 1 mld euro to rekord, rok temu wyspiarze rzucili 797 mln euro.

Image and video hosting by TinyPic

Znacznie lepiej zerknąć jest na artykuł Dariusza Wołowskiego, który pochyla się nad problemami Realu.

0d 2:0 do 2:4 – taką drogę przebyli piłkarze Realu Madryt w ligowym meczu z Sociedad. Incydent? Brak koncentracji? A może efekt złych transferów? Iker Casillas kipiał z wściekłości – jak kapitan, który czuje odpowiedzialność za brak ambicji drużyny. Użył podniosłych słów o szacownych barwach królewskiego klubu, jakby nie wszyscy w Realu potrafili ich bronić. Drużyna Carla Ancelottiego wybrała się na Estadio Anoeta w San Sebastián bez Cristiano Ronaldo, który przyznał niedawno, że w finale Ligi Mistrzów i na mundialu grał z niewyleczonym urazem. Włoski trener dał mu dwa tygodnie odpoczynku. Portugalczyk zagra dopiero w ligowych derbach Madrytu z Atlético 13 września. Nie pojechał na zgrupowanie reprezentacji. (…) Casillas sądzi, że on i koledzy zgrzeszyli pychą. Szybko strzelili gole i poczuli się zwycięzcami, tymczasem rywal podniósł się z kolan i zaczął grać rewelacyjnie. – Zawaliliśmy wszyscy, przepraszam kibiców za siebie i kolegów. Coś takiego nie ma prawa się powtórzyć – powiedział 33-letni bramkarz. Wcześniej zdarzało się, że to jego obwiniano za porażki Realu, w niedzielę z pewnością problemem Realu nie był bramkarz. Obrońca Marcelo obiecał, że on i inni wykorzystają złe doświadczenia, by uniknąć podobnych wpadek. To samo mówi Ramos, uznając, że w San Sebastián faworyt dostał lekcję pokory, z której wyciągnie wnioski. Być może kłopoty mentalne zwycięzców LM na początku sezonu to tylko część prawdy? Po wygraniu „La Decima” prezes Florentino Pérez dokonał fundamentalnych zmian w kadrze. Wydał 80 mln euro na Jamesa Rodrigueza, by zastąpił Ángela Di Marię. Król strzelców mundialu, choć jest graczem bardziej medialnym od Argentyńczyka, to jednak gra zupełnie inaczej – jest znacznie mniej pracowity w defensywie.

SUPER EXPRESS

Zaczyna się ciekawie… Czy Bogusław Leśnodorski prowadził samochód pod wpływem alkoholu?

Bogusław Leśnodorski (39 l.) jest ostatnio mocno zestresowany. Papierkowy błąd pozbawił jego drużynę szans na walkę o Ligę Mistrzów, a nad klubem wisi widmo kar za race i antyuefowski transparent. Nic dziwnego, że prezes Legii Warszawa próbuje choćby na moment zapomnieć o kłopotach. Leśnodorskiego spotkaliśmy w jednej z warszawskich restauracji, w której umówił się z kolegą. Panowie raczyli się smacznym posiłkiem, sięgnęli też po piwo. Kiedy już sternik mistrzów Polski zaspokoił apetyt, wsiadł do Jeepa Wranglera i odjechał. Czy powinien prowadzić auto? Leśnodorski zapewnia, że wszystko było pod kontrolą. – Kolega zamówił dwa małe piwa, a ja wziąłem od niego tylko łyka. W moim przypadku to było więc mniej niż pół małego piwa – zapewnia nas prezes Legii. – Sam jestem wrogiem jazdy po alkoholu, to szczyt głupoty. Ludziom, którzy przesadzają, a potem wsiadają za kółko, odbierałbym prawo jazdy na całe życie. Ja na pewno w tym przypadku nie przeholowałem. Jak mówię, to był malutki łyk, a restauracja, w której spotkałem się z kolegą, jest położona bardzo blisko mojego domu – tłumaczył Leśnodorski.

Panie Prezesie, skoro pan twierdzi, że ma pan tak „bardzo blisko do własnego domu”, to może jednak warto iść następnym razem pieszo?

Image and video hosting by TinyPic

Drugi tekst traktuje natomiast o Wojciechu Szczęsnym, który na treningu kadry brylował techniką. No, nie ma sensu cytować.

SPORT

Na kawałek okładki trafia Sebastian Mila.

Image and video hosting by TinyPic

I w środku mamy z Milą rozmowę.

Wraca pan do reprezentacji po dwóch latach. Jak bardzo zaskoczyło pana powołanie od Adama Nawałki?
– Myślę, że nie tylko ja jestem zaskoczony. W życiu bym się nie spodziewał, że trener Nawałka zadzwoni z tak miłą wiadomością! Sądziłem, że większe szanse będę miał na powołanie do reprezentacji… Anglii niż Polski. Przecież Roy Hodgson zabrał na mundial mojego rówieśnika, 32-letniego Rickiego Lamberta z Southampton, który debiutował u nich ledwie rok temu. Nasz selekcjoner mówił ostatnio, że chce mieć w reprezentacji zawodników w najlepszej formie, którzy będą gwarantowali najwyższą jakość w danych momencie. Tliła się we mnie jakaś iskierka nadziei, ale sam w ten powrót nie do końca wierzyłem.

(…)

Koledzy ze Śląska pogratulowali powołania?
– Dostałem od chłopaków sporo SMS-ów. Treść była różna, większość złośliwa. Jednak to akurat było… fajne. Koledzy trzymali za mnie kciuki, a to powołanie jest również ich zasługą. Gdyby nie drużyna Śląska i trener Tadeusz Pawłowski, nikt z reprezentacji nie zwróciłby na mnie uwagi.

Zacytowaliśmy jeszcze ten drugi fragment, bo już po raz kolejny widzimy, jak piłkarze Śląska podkreślają rolę trenera Pawłowskiego. Ostatnio przecież Marco Paixao opowiadał, że to najlepszy trener, z jakim pracował.

Image and video hosting by TinyPic

A obok wywiad z Eduardsem Visnakovsem.

Kibice Widzewa zarzucali panu, że w pierwszych meczach na zapleczu ekstraklasy był pan najsłabszym piłkarzem…
– Nie widziałem już swojej przyszłości w Łodzi i w pierwszej lidze. Ja chcę grać o jak najwyższe cele. Źle się czułem i musiałem coś zmienić. Teraz chcę grać regularnie w ekstraklasie i zdobywać bramki. Nie ma co porównywać pierwszej ligi z ekstraklasą.

Mamy też tekst o tym, że Podbeskidzie jest rewelacją ligi, z czego wyciągamy trzy wnioski:
a) Stano chce być w formie, więc kiedy ma wolne, to robi 50 kilometrów rowerem
b) Korzym ok. 60 minuty „znika”, dlatego Ojrzyński zdejmuje go z boiska
c) Nie ma podziału na młodych i starych, aklimatyzacja przebiega w szatni bardzo łagodnie

Image and video hosting by TinyPic

W Zabrzu natomiast zostaje Zachara.

Oferty było kilka. Sondowały kluby z Belgii i Holandii, pytały kluby z drugiej ligi włoskiej i niemieckiej, było wstępne zainteresowanie ze strony Sportingu Braga. Ostatecznie wczoraj w godzinach wieczornych żadna z tych oferty nie została zamieniona na transfer, ale o 18.00 pojawiła się propozycja z kolejnego klubu drugiej ligi włoskiej. Jeszcze w późnych godzinach wieczornych – do chwili zamknięcia numeru – Górnik wymieniał z Włochami faksy. Zawodnik w kontrakcie miał zapisaną kwotę odstępnego w wysokości 500 tysięcy euro. Górnik wiedział, że tyle nie dostanie. Zachara z powodu kontuzji i nijakich wyników drużyny wiosnę miał daleką od oczekiwań. Dziś może się pochwalić trzema golami i dwoma asystami.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na pierwszych stronach króluje siatkówka, piłka – dopiero trochę dalej.

Image and video hosting by TinyPic

Dariusz Dziekanowski pisze dziś w znacznej większości o siatkówce, próbując łączyć to z piłką. Wiele mówi właściwie jedno zdanie: Zastanawiam się, czy taki Antiga nie pomógłby nam bardziej w turnieju piłkarskim niż Smuda, swoim spokojem i poczuciem pewności w tym, co robi.

Nawałka nudy nie znosi” – Robert Błoński i Tomasz Włodarczyk traktują o kadrze.

Selekcjoner Adam Nawałka zaczął zgrupowanie reprezentacji Polski od sensacji. Tak należy traktować powołanie na niedzielny mecz eliminacji EURO 2016 z Gibraltarem w Faro 32-letniego Sebastiana Mili ze Śląska. Piłkarza, który jeszcze kilka miesięcy temu ważył o dziesięć kilogramów więcej niż teraz i nie łapał się do podstawowej jedenastki swojego klubu. Były kapitan wrocławskiej drużyny mocno jednak schudł, dzięki temu na boisku dostał skrzydeł i teraz zastąpi w reprezentacji kontuzjowanego skrzydłowego Legii Michała Kucharczyka. Ostatni raz w kadrze (trzydziesty w karierze) Mila zagrał u Franciszka Smudy, z Portugalią w lutym 2012 roku na otwarcie Stadionu Narodowego. – O powołaniu Sebastiana zadecydowała jego forma w ostatnich meczach ligowych. Strzelił gola, miał asysty. To uniwersalny piłkarz, może grać w środku pola i na skrzydle – mówił nam selekcjoner. Ani Kucharczyk, ani Mila nie będą podstawowymi dyrygentami w orkiestrze Nawałki, która w niedzielę przystępuje do premierowego koncertu w eliminacjach. Przygotowania i próby trwały bite dziesięć miesięcy, drużyna rozegrała siedem sparingów. Trzy wygrała, dwa przegrała i dwa zremisowała, ale tylko cztery razy selekcjoner miał do dyspozycji zawodników z klubów zagranicznych. Nawałka sprawdzał i eksperymentował na potęgę, Mila jest 64. piłkarzem, do którego wysłał powołanie. Wiadomo jednak, że w meczach o punkty kręgosłup zespołu będą stanowiły gwiazdy zagranicznych klubów – z Wojciechem Szczęsnym w bramce, Kamilem Glikiem i Łukaszem Piszczkiem w obronie, Grzegorzem Krychowiakiem w pomocy oraz Robertem Lewandowskim w ataku.

Na temat reprezentacji Polski głos zabiera dziś Jacek Bąk, 96-krotny reprezentant kraju. Jego zdaniem, kontakty Lewandowskiego z Błaszczykowskim to nie problem.

Z jednej strony wydaje się, że pozostali rywale są w naszym zasięgu. Z drugiej, patrząc na ostatnie wyniki Polski, trudno o optymizm.
– Powody, by mieć nadzieję i czekać na eliminacje z optymizmem to Arsenal, Borussia, Torino, Sevilla czy Bayern – czyli kluby, w których grają kadrowicze. Trochę brakuje mi w naszej kadrze przywódców i charyzmatycznych liderów. Wydaje mi się, że to za spokojna grupa. Słyszałem, że nic się w niej nie dzieje, zawodnicy spędzają większość czasu w pokojach i grzebią w internecie. A drużyna powinna żyć. Na pewno ma piłkarskie osobowości, jak Lewandowski czy Błaszczykowski, oni pierwsi muszą brać na siebie odpowiedzialność.

Akurat ci prywatnie za sobą nie przepadają.
– Niech nie chodzą na obiad czy kawę, co mnie to interesuje? Każdy ma grono ludzi z którymi lubi spędzać czas. Ale na boisku obaj grają w tych samych koszulkach, z tym samym orłem na piersi i do tej samej bramki. Jak Lewy dostanie kopa, a Błaszczu będzie obok, to musi doskoczyć. I odwrotnie. Tak to musi wyglądać nie tylko z nimi dwoma, ale z całą jedenastką i rezerwowymi.

Ostatnio poróżniła ich opaska kapitana. W eliminacjach miał ją zakładać Robert Lewandowski, ale selekcjoner zmienił zdanie i z Niemcami drużynę wyprowadzi Błaszczykowski.
– O wyborze kapitana decyduje drużyna, trener albo liczba występów w zespole. Kiedyś wziął mnie na rozmowę Leo Beenhakker i mówi: Jacek, masz najwięcej meczów w kadrze, ale chcę, by kapitanem był Maciek Żurawski. Radzicie sobie z tyłu, tam nie brakuje pewności. Chcę jej dołożyć do ataku, opaska doda Żurawiowi pewności, da mu poczuć, że cieszy się większym zaufaniem. Nie było problemu. Tak się załatwia sprawę.

Image and video hosting by TinyPic

Co dalej z trenerem Machado? Oto jest pytanie.

Joaquim Machado na chwilę obecną pozostaje trenerem Lechii Gdańsk i pojedzie we wtorek z drużyną na zgrupowanie do Gniewina. Nie da się jednak ukryć, że pozycja portugalskiego szkoleniowca w klubie uległa osłabieniu. Z dotychczasowej gry Lechii nie są zadowoleni ani kibice ani działacze. Nie chodzi nawet o dorobek punktowy. Gdańszczanie mają w dorobku 11 oczek i choć jest to rezultat poniżej oczekiwań, to mimo wszystko plasują się w górnej połówce tabeli. Większe zarzuty padają jednak pod adresem stylu gry biało-zielonych. Tego, mimo dwumiesięcznej już pracy Portugalczyka w Gdańsku, nie widać ani trochę. Wręcz przeciwnie, gra Lechii z meczu na mecz wygląda gorzej, a punkty to wciąż raczej zasługa indywidualnych umiejętności poszczególnych zawodników niż zespołowej postawy na boisku. W poniedziałek Machado został wezwany do klubu, gdzie rozmawiał na temat aktualnej dyspozycji zespołu z Adamem Mandziarą i Andrzejem Juskowiakiem. – Trudno nie analizować sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Oczekujemy bowiem dużo wyższej jakości gry od piłkarzy, którzy są w zespole. Na pewno stać ich na to, ale póki co nie pokazują oni pełni swoich możliwości. Na razie na poziomie pierwszej trójki ekstraklasy spisują się jedynie kibice Lechii. Grze drużyny do poziomu ich dopingu daleko. Za postawę zespołu odpowiada trener, któremu nikt przecież nie wtrącał się do metod szkoleniowych. Obserwujemy jednak intensywnie, co się dzieje – mówi PS Mandziara, pełniący w Lechii klubie rolę prokurenta.

Wisła m.in. dzięki Smudzie wychodzi powoli na prostą.

Po zdobyciu ostatniego, trzynastego mistrzostwa Polski 29 maja 2011 roku Wisła ani razu – po pełnej kolejce – nie była liderem tabeli ekstraklasy. Dopiero piątkowe zwycięstwo nad PGE GKS Bełchatów (1:0) oraz porażki Górnika Zabrze i Legii sprawiły, że piłkarze Franciszka Smudy mogą popatrzeć na innych z góry. W klubie, który od trzech lat zmaga się z kryzysem finansowym, obecne wyniki zespołu przyjmuje się z dużą ostrożnością, zwłaszcza że sytuacja dość wiernie przypomina tę sprzed dwunastu miesięcy. Wówczas jesień w wykonaniu Białej Gwiazdy była bardzo udana, a wiosna – wobec kontuzji kluczowych graczy – okazała się katastrofą. – Podobnie jak w ubiegłym roku, tak i teraz mam nadzieję na zdobycie jak największej liczby punktów, żebyśmy na wiosnę byli w pierwszej ósemce i mogli powalczyć o coś więcej – asekuruje się Smuda, który zdaje sobie sprawę ze słabości kadry zespołu. Zresztą wspomniany mecz z PGE GKS uwydatnił słabe strony lidera. Najpierw oglądaliśmy prężenie muskułów, pokaz siły, a potem – gdy Alan Uryga – dostał czerwoną kartkę, okazało się, że na ławce rezerwowych nie ma ani jednego piłkarza, który mógłby wspomóc zespół w trudnym momencie. Na pozycji defensywnego pomocnika musiał się więc uwijać… Rafał Boguski. Drobny i unikający zazwyczaj twardej gry zawodnik dał jednak radę, popisał się nawet kluczową interwencją w polu karnym. To nie był przypadek. Trener po prostu nadąża za nowoczesnymi trendami w światowym futbolu. – Gramy pięcioma napastnikami! Plus Uryga. Niektórzy mówią, że grają trzema obrońcami, a my gramy dwoma – Dudką i Głowackim. Nasze ustawienie zmienia się w zależności od sytuacji na boisku. W piłce prochu nie wymyślisz, albo umiesz w nią grać, albo nie. Koniec – wyjaśnia swoją wizję Smuda. Taktyka opiera się na korzystaniu z graczy świetnie wyszkolonych technicznie, potrafiących radzić sobie na różnych pozycjach.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...