Reklama

Fabiański zaczyna w Swansea z przytupem. To może być jego sezon

redakcja

Autor:redakcja

16 sierpnia 2014, 19:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Odejście z Arsenalu zapowiedział już w trakcie zeszłego sezonu. Na Emirates Stadium Łukasz Fabiański od jakiegoś czasu pozostawał w cieniu Wojtka Szczęsnego, a dla mediów był „Flappyhandskim”. Obaj polscy bramkarze byli jak ogień i woda – Szczęsny wygadany i pewny siebie, Fabiański wydawał się nieco zahukany, ktoś porównał go nawet kiedyś do wystraszonego jelonka Bambi. Gdy karty zostały wyłożone na stół i wiadomo było, że Łukasz odejdzie po sezonie, coś się w Fabiańskim zmieniło. Kiedy dostawał szansę nie zawodził, a z „Kanonierami” pożegnał się w iście królewskim stylu – zdobywając FA Cup po thrillerze przeciwko Hull. W lecie czekały na niego duże pieniądze i propozycja przedłużenia kontraktu z Arsenalem, ale „Fabian” pozostał przy swoim i odszedł do Swansea. Tam czekała na niego zdecydowanie mniejsza tygodniówka, ale i coś znacznie cenniejszego – perspektywa regularnej gry.

Fabiański zaczyna w Swansea z przytupem. To może być jego sezon

Arsene Wenger mówił o nim jeszcze niedawno: „Taki bramkarz to skarb. Nie narzeka, że nie gra, a w każdej chwili jego gotowy do wejścia między słupki”. Niektórzy dziennikarze z Wysp żartowali nawet, że Wenger byłby skłonny zaoferować Fabiańskiemu dożywotni kontrakt. Dlaczego? Francuzowi ciężko będzie znaleźć drugiego tak dobrego zmiennika, w dodatku pogodzonego z własnym losem. Łukasz walnął jednak w końcu pięścią w stół i pokazał, że ma ambicje i woli grać, a nie brać ładną pensyjkę za grzanie ławy na Emirates. Czy ryzyko opłaciło się? Mamy nieodparte wrażenie, że dzisiejszego popołudnia ciężko będzie znaleźć szczęśliwszego bramkarza na świecie niż Łukasz.

Nowa drużyna Polaka zdobyła dzisiaj Old Trafford, a nasz rodak bronił pewnie. Co prawda puścił jednego gola, ale przy trafieniu Rooneya był praktycznie bez szans. „Fabianowi” zagrażał właściwie głównie „Wazza” i Polak miał dużo szczęścia także przy strzale Wayne’a z wolnego, kiedy uderzenie Anglika wylądowało na poprzeczce. Oprócz tego Fabiański pewnie wychodził do dośrodkowań i co mógł wybronić, to wybronił. Nie miał specjalnie dużo pracy – piłkarze „Czerwonych Diabłów” uderzali na jego bramkę celnie pięć razy, a portal WhoScored.com ocenił Łukasza go na 7.3. To dość dobra nota,  vis a vis „Fabiana” w bramce United David de Gea oceniony został jedynie na 5.8.

Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale piłkarze Garry’ego Monka zaprezentowali się bardzo dobrze, a pewnym punktem drużyny był właśnie Fabiański. Solidny w swoich interwencjach, drużyna mogła na niego liczyć. Widać było, że dobrze zrobiło mu zaufanie, jakim obdarzył go menedżer „Łabędzi”. To „Fabian” jest tutaj numerem jeden wśród bramkarzy i to poczucie pewności siebie było doskonale widoczne w poczynaniach Polaka. Łukasz dobrze komunikował się z defensywą, a zwłaszcza z doskonałym tego dnia kapitanem zespołu Ashleyem Williamsem (nota 7.8).

jak słusznie zauważyli komentatorzy, to od naszego bramkarza zaczyna się w tym momencie kręgosłup Swansea. Jeśli Polak zadomowi się na dobre między słupkami drużyny z Liberty Stadium, ma szansę zostać tutaj kluczowym piłkarzem nawet na lata. Swansea wydaje się dobrym zespołem dla Fabiańskiego – presja jest mniejsza niż na Emirates, a ekipa ma spory potencjał, młodego trenera i szybko się rozwija. Miejmy nadzieję, że Łukasz utrzyma dobrą formę przez cały sezon i nikt już nie będzie pamiętał o „Flappyhandskim”. Dzisiaj nie było jelonka Bambi – na Old Trafford zobaczyliśmy gościa, który wie czego chce i jest pewny swego. Oby tak dalej.

Reklama

To już ponad dwie dekady, jak czekamy na polskiego gola w Premier League. Tamto zdarzenie pamiętają już chyba tylko najstarsi górale, a bramka Roberta Warzychy urosła nad Wisłą do rangi kultowej. Na następnego gola jeszcze jednak trochę poczekamy, ponieważ Marcin Wasilewski nie pojawił się na murawie ani na minutę, a jego Leicester zremisował z Evertonem 2:2. Sir Alex Ferguson miał swój „Fergie Time”, my Polacy mamy nasz „Warzycha Time”. Zegar wciąż tyka, a 19 sierpnia miną dokładnie 22 lata…

Kuba Machowina

Najnowsze

Anglia

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Komentarze

0 komentarzy

Loading...