Reklama

Zawód – ekspert. Porady 24h, recepty wypisujemy od ręki!

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2014, 13:31 • 5 min czytania 0 komentarzy

Polską piłką trzęsą eksperci. Zaklęta kasta ekspertów. Często ci sami najpierw wypowiadają się w telewizji, potem poprawiają w radiu, na koniec przypieczętowują swoje słowa na łamach prasy. Ekspert wie: temu brakuje sił, tamten gra na złej pozycji, ten trener się nie nadaje i nie rokuje, tu potrzeba świeżej krwi, a gdzie indziej stabilizacji. Ekspert – jeśli go o to poproszą – jest w stanie zaocznie rozwiązać problemy każdego z szesnastu ligowych klubów, a także każdego z trzystu piłkarzy. Mieć takiego eksperta pod ręką to skarb. Z reżyserki pójdzie sygnał, że na uratowanie klubu X ma tylko 28 sekund: wyrobi się. W 14 sekund też dałby radę, gdyby zaszła nagła potrzeba.

Zawód – ekspert. Porady 24h, recepty wypisujemy od ręki!

Gadanie, gadanie, gadanie. Niektórzy ciągle gadają. O ile jednak trenerzy za swoje błędy ponoszą odpowiedzialność, o ile piłkarze z wpadek są regularnie rozliczani, eksperci mogą mówić, co im ślina na język przyniesie i nikt ich potem nie sprawdza. A to dlatego, że wynik meczu zostaje w pamięci długo, nieudane zagrania również, natomiast słowa wydrukowane w gazecie czy też wypowiedziane w czasie transmisji? Nie ma nic starszego niż wczorajsza gazeta i nie ma nic mniej istotnego niż komentarz do meczu, który już się odbył. Dlatego można paplać do woli. Raz tak, raz tak.

Gdybyśmy cofnęli się do wiosny i odtworzyli opinie ekspertów, to okazałoby się, że taktyka Legii jest zła i że Miroslav Radović nie może grać w ataku, ponieważ na polską ligę się to sprawdza, ale już w europejskich pucharach oznacza pewny łomot. O, tego to się nasłuchałem w telewizji, aż mi mózg parował. Gdyby mnie ktoś obudził w środku nocy i zapytał, gdzie powinien grać Radović, to wypowiedziałbym wbitą w pamięć telewizyjną regułkę: „na pewno nie w ataku, ponieważ to nie sprawdzi się w europejskich pucharach”. Ale po co się cofać do wiosny? Cofnijmy się o dwa tygodnie. Mniej więcej dwa tygodnie temu Henning Berg miał spokojną pozycję tylko z jednego powodu: prezes Bogusław Leśnodorski z politowaniem przyjmuje opinie ekspertów, traktuje je raczej jako ciekawostki lub też dobre żarty. A eksperci byli zgodni: nic z tego nie będzie. Berga należy zwolnić, drużyna się nie rozwija, każdy dzień zwłoki to działanie na szkodę spółki, Norweg poczyna sobie w sposób niespójny i wprowadza zamęt, co niestety skończy się sportową katastrofą. Później trafiają się dwa mecze w europejskich pucharach wygrane w łącznym stosunku 9:1 i ekspertów nie ma. Pewnie wyjechali na działkę.

Największym problemem naszej piłki – oraz ekspertów – jest to, że trzeba wszystko wiedzieć.

– Jakim trenerem jest Henning Berg? – zapyta ktoś. Prawidłowa odpowiedź, jaką należałoby udzielić, brzmi: – Trudno powiedzieć. Albo: – Nie wiem. Ewentualnie: – Okaże się.

Reklama

Mądry ekspert powie, że nie wie, bo nikt tego jeszcze nie wie, zbyt krótko Berg pracuje. Głupi z kolei już wie wszystko.

Media nie potrzebują ekspertów, którym coś trudno powiedzieć i którzy czegoś nie wiedzą. Tu potrzebne są klarowne sądy, zdecydowane. Ekspert jeśli czegoś nie wie, nie nadaje się do bycia ekspertem. Ma strzelać dziesięcioma złotymi myślami na minutę i przewidywać przyszłość. Dlatego każdy ekspert, który lubi bycie ekspertem, na wszelki wypadek wszystko wie. Berg do zwolnienia, Radović z powrotem do pomocy, Kosecki na ławkę (albo do składu, jeśli na ławce siedział ostatnio) – i tak dalej. Recepty wypisuje się w mediach szybciej niż w Centrum Zdrowia Dziecka. Podsumowując: media potrzebują dziś ekspertów głupich, ponieważ mądrzy są zbyt wstrzemięźliwi z opiniami, a to się nie sprzedaje.

To oczywiście też wasza wina – czytelników, widzów, słuchaczy – bo wy oczekujecie ciągle poruszających treści, nie interesują was banały. Żądacie konkretów, nawet gdy konkretów brak. Albo w lewo, albo w prawo. Odpowiedź, że na razie lepiej postać i się zastanowić was nie zadowala. Mam to samo: gdy natrafiam na kogoś, kto miga się od zdecydowanej odpowiedzi, zaczynam się irytować, przekładam kartkę, szukam czegoś ciekawszego.

„Nie wiem” to są dwa piękne słówka, ale bardzo niedoceniane. Gdy żona mnie o coś pyta, a ja szczerze odpowiadam „nie wiem”, to ona ponawia pytanie, jakby sądziła, że w tym czasie się dowiem. Wiele osób traktuje „nie wiem” jako objaw lekceważenia rozmówcy. Dopytują do skutku, „nie wiem” jako finalna odpowiedź akceptowane jest rzadko. Zazwyczaj zaczyna się wiercenie: ale jak myślisz, gdybyś miał zgadywać, to…

A przecież to najczęstszy stan, w jakim się w życiu znajdujemy – stan niewiedzy. Całe nasze życie to stan permanentnej niewiedzy.

Nie wiem, jakim trenerem jest Henning Berg. Kiedyś się pewnie dowiem, ale jeszcze nie wiem. Gdy czytałem wypowiedzi tych wszystkich ludzi, którzy twierdzili, że należy go jak najszybciej zwolnić, czułem się lekko zakłopotany. Zastanawiałem się, czy ja kompletnie nie rozumiem futbolu, czy widzę za mało, czy kapcanieję i tracę ostrość pióra? Doszukiwałem się logiki: dlaczego go zwalniać? Za co? Z jakiego powodu? Czym sobie zasłużył, by dostać kopa? Gdyby to eksperci mieli w każdym temacie decydujące słowo, to w środę wieczorem Legię prowadziłby inny szkoleniowiec, a Radović grałby na innej pozycji. Zastanawiam się, czy oni o tym czasami myślą? Czy np. Kazimierz Węgrzyn – bo to on najchętniej przestawiał Radovicia – wpada w zadumę?

Reklama

W życiu wypowiedziałem milion – jak się okazało – bezsensownych zdań. Tysiąc razy prognozowałem coś, co się wcale nie zdarzyło. Zawsze jednak byłem przekonany niemal do końca – albo naprawdę do końca – że mam rację. Z roku na rok staram się wrzucać na luz, czekać, patrzeć z boku. Piłka zrobiła ze mnie głupka wielokrotnie i zrobi głupka z każdego, kto myśli, że cokolwiek o niej wie. Eksperci mają najbardziej przewalone: ich zawód w zasadzie polega na robieniu z siebie głupków. Taka specyfika. Może ci się udać raz, drugi, ósmy, ale rzeczywistość na sam koniec zaskoczy każdego. Was, drodzy kibice, również. Też przed telewizorami wygłaszacie poważne teorie, które później weryfikuje życie.

Jest jedna zasada, która sprawdza się zawsze: eksperci zakopują się w dziurach, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli. Znikają. Pyk i już ich nie ma. Ale minie dzień, drugi, trzeci i nagle delikatnie zaczynają przypominać o swoim istnieniu, aż w końcu powracają do pełni formy i z wigorem zaczynają show od początku: tego zwolnić, tego przestawić, ci nie mają siły. Początkowo jeszcze będą się lekko asekurować, słówkami typu „może” albo „moim zdaniem”, ale potem hamulce puszczą i wszystko będzie „bezsprzecznie” oraz „z całą pewnością”.

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Niższe ligi

55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego

Bartosz Lodko
0
55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego
Ekstraklasa

Mazur: Podolski nie przesądził wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]

Jakub Białek
0
Mazur: Podolski nie przesądził wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]
Ekstraklasa

Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia

Bartosz Lodko
1
Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia
Ekstraklasa

Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Bartosz Lodko
1
Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...