Reklama

Duży projekt szkolenia. Kałużny wraca do piłki!

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2013, 11:39 • 11 min czytania 0 komentarzy

W najbliższą niedzielę w angielskim Salford odbędzie się „Sportowa Niedziela z Gwiazdami Futbolu”. Impreza organizowana przez Denis Cup Polish Football Academy, czyli jak sama nazwa wskazuje – akademię piłkarską skupiającą Polaków mieszkających na Wyspach. Weźmie w niej udział nie tylko 20 polskich zespołów z całej Wielkiej Brytanii, ale turniej uświetnią też konkretni goście – między innymi bracia Ł»ewłakowowie, Radosław Gilewicz czy Radosław Majdan. Z ciekawości skontaktowaliśmy się z organizatorem – Danielem Denisiukiem i szczerze: skala przedsięwzięcia mocno nas zaskoczyła, o czym przeczytacie w poniższej rozmowie.
Wiedzieliście na przykład, że w Anglii niebawem powstanie sieć 20 polskich akademii piłkarskich, która zamierza szkolić około 2000 dzieciaków i współpracować z polskimi klubami? Ł»e koordynatorem trenerów zostanie w niej wracający do sportowego życia Radosław Kałużny? Albo że istnieją ludzie, którzy wydają polski miesięcznik piłkarski na Wyspach – w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy? No właśnie. – Kiedyś sam grałem w piłkę. Zadebiutowałem nawet w kadrze młodzieżowej Michała Globisza. Kariery nie zrobiłem, ale chciałbym, żeby teraz nasza praca pomogła w niej niejednemu polskiemu chłopakowi na Wyspach – mówi Daniel Denisiuk. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Duży projekt szkolenia. Kałużny wraca do piłki!

Twoja przygoda z piłką zakończyła się zanim się tak naprawdę zaczęła.
Daniel Denisiuk: – Pochodzę z małej miejscowości pod Szczecinem i tam stawiałem swoje pierwsze piłkarskie kroki. Zagrałem w drugiej lidze w Polonii Słubice, byłem próbowany na testach w Polonii Warszawa, ale szczerze mówiąc dość szybko miałem dość piłki. Jak wiadomo, różnie to wtedy w Polsce bywało, nawet nie chcę się już nad tym rozwodzić. Tak naprawdę w wieku osiemnastu lat miałem już dosyć, a w wieku dwudziestu definitywnie skończyłem z grą w piłkę. Przetarłem oczy i pomyślałem, że inne formy zarobku też na świecie istnieją.

Po czym wracasz do świata piłki z własną akademią. Albo wręcz siecią akademii.
– Któregoś dnia, będąc już w Anglii, zobaczyłem kilku młodych chłopaków, którzy stali pod polskim sklepem, pili piwo i palili papierosy. Pomyślałem, że w trochę złą stronę to idzie. Tak naprawdę, wtedy w Manchesterze nie działo się nic dla młodzieży. A może gdyby któryś z tych chłopaków w młodym wieku dostał szansę, ktoś im podał rękę, to wcale nie stałby później pod sklepem tylko robił ze sobą coś fajnego. Z takiego założenia wyszliśmy.

Ile dzieciaków zrzesza dziś Denis Cup Polish Football Academy?
– Kiedy zaczynaliśmy, mieliśmy jedną akademię w Manchesterze. Teraz jesteśmy już w czterech miastach i zrzeszamy około 200 dzieciaków w wieku od 5 do 15 lat.

Działacie pod patronatem Tomasza Kuszczaka. Z jego inicjatywy czy z waszej? Jak wygląda jego zaangażowanie w sprawy akademii?
– Tak się składa, że graliśmy w tej samej kadrze młodzieżowej. Ja tylko przez chwilę, Tomek przez dłuższy okres, ale wtedy się jeszcze osobiście nie znaliśmy. Poznaliśmy się na obiektach treningowych Manchesteru United i okazało się, że to super chłopak, bo mimo że jest w piłce naprawdę dużą postacią, to za każdym razem kiedy tylko go o to prosiliśmy, był dla dzieciaków, podpisywał autografy i w bardzo fajny sposób angażował się w nasze projekty. Na samym początku zaprosiłem go po prostu na jeden z turniejów…

Reklama

A jak sprawy mają się dzisiaj?
– Na przykład kiedy robiliśmy turniej w Leeds, Tomek przyjechał do nas i ufundował nagrody, bodajże 50 piłek, którym chwilę czasu poświęcił i wszystkie własnoręcznie podpisał. Generalnie, zawsze jest, kiedy tylko ma czas. Teraz różnie to bywa, bo wiadomo, ze gra regularnie w Brighton. Aczkolwiek kiedy ma chwilę, to zawsze wpada i działa razem z nami.

Bilety na mecze Manchesteru United to też jego sprawka?
– Tu akurat sami wydeptaliśmy ścieżkę. Mamy dobry kontakt z head coachem akademii Manchesteru United. W przyszłości planujemy nawet mecze sparingowe – młodzi polscy chłopcy kontra juniorskie drużyny Manchesteru. Generalnie, wychodzę z założenia, że jak się ma konkretny cel w życiu, to można dojść do wszystkiego. My taki cel mamy. Chcemy pomagać polskiej młodzieży na Wyspach i do tego mocno będziemy dążyć.

W waszym najbliższym, niedzielnym turnieju ma wziąć udział 20 polskich drużyn z całych Wysp. Trzeba przyznać, że to już jest liczba, która robi wrażenie.
– To i tak jest liczba mocno ograniczona ze względu na możliwości czasowe. Moglibyśmy mieć trzy dni eliminacji po 20 zespołów i też chętnych by nie zabrakło, między innymi dzięki atrakcjom – czy to piłkarskim, czy muzycznym, które przygotowaliśmy. Myślę, że każdy młody Polak mieszkający na Wyspach chciałby zobaczyć tyle gwiazd piłki w jednym miejscu. Niekoniecznie nawet mieszkając w Polsce mógłby się z nimi wszystkimi spotkać. Tak naprawdę, mamy teraz w Anglii taką większą Warszawę. Myślę, że dużo więcej niż dwa miliony Polaków, dlatego nie chcemy skupiać się tylko na Manchesterze i okolicy. Plany mamy dużo bardziej poważne – do końca 2013 roku w całej Anglii będzie już 20 placówek Denis Cup Polish Football Academy. Chcemy to wszystko dopiąć do końca grudnia.

Dobrze rozumiem – 20 niezależnych akademii piłkarskich dla Polaków?
– Dokładnie. W tym momencie mamy 3 akademie, które prowadzą treningi regularnie, 3 razy w tygodniu. Chcemy niedługo przełożyć to na treningi codzienne, a do końca roku otworzyć 17 kolejnych akademii. Cztery razy do roku będziemy też organizować piłkarskie festyny i robić wielkie show dla Polaków, bo tego tutaj na Wyspach potrzeba. My też jesteśmy ludźmi, wszyscy przyjechaliśmy tu pracować, ale przede wszystkim też normalnie żyć.

W jaki sposób rekrutujecie trenerów? Kim oni są, jakie mają przygotowanie? To głównie Polacy czy jednak Brytyjczycy?
– Nasi trenerzy to ludzie związani z piłką na Wyspach. Zajęcia prowadzimy przede wszystkim pod kątem kształcenia techniki, mamy własne plany treningowe, których uczymy sie od najlepszych. Akademię tworzymy ze szczególnym naciskiem na Polaków, więc i z naszego kraju mamy i nadal szukamy kadry szkoleniowej.

Trudno dyskutować z tym, że cel jest słuszny i szczytny, ale 20 akademii, przyznasz, musi już przełożyć się na bardzo konkretny zysk finansowy.
– I na pewno przełoży. Mam nadzieję, że dojdą też konkretni sponsorzy, z kilkoma już prowadzimy rozmowy. Ale taki był biznesplan – od początku ambitny. W wakacje zaczną pojawiać się spoty promujące Denis Cup. Niedawno byliśmy też na Stadionie Narodowym w Warszawie, bo chcielibyśmy w 2014 albo 2015 roku wynająć go na duży turniej młodzieży i ściągnąć na niego Barcelonę, Borussię Dortmund, Manchester United czy Manchester City, no i do tego reprezentację złożoną z zawodników wszystkich naszych akademii.

Reklama

W tej chwili Denis Cup to twój główny sposób na życie? Po prostu praca?
– Jeszcze pół roku temu pracowałem jako menedżer, tutaj w Wielkiej Brytanii, ale musiałem z zrezygnować ze względów czasowych. W tej chwili Denis Cup to moje jedyne dziecko, któremu poświęcam naprawdę dużo czasu, żeby po pierwsze wypromować sam projekt, no i po drugie otworzyć te dwadzieścia akademii, które sobie zaplanowaliśmy.

Na niedzielny turniej przyjeżdża trener reprezentacji Polski U-15. Czy te wasze imprezy to w tej chwili wyłącznie rekreacja i zabawa, czy może macie młodych chłopaków, o których można by myśleć nawet pod kątem kadr juniorskich?
– Byliśmy już w Pruszkowie na treningu kadry Polski U-15. Rozmawialiśmy z trenerem Bartłomiejem Zalewskim i z głównym skautem PZPN-u – Maciejem Chorążykiem i myślę, że w przyszłości jak najbardziej jest to możliwe. Na marginesie muszę dodać, że od przedwczoraj jestem na liście skautów PZPN-u na teren Wielkiej Brytanii…

Mówisz o tzw. sekcji monitoringu i rozwoju piłkarzy działającej przy PZPN.
– Zgadza się. Poza tym my chcemy współpracować. Od nikogo w Polsce nie oczekujemy żadnych nakładów finansowych czy nawet sprzętowych, ale chcielibyśmy, żeby nasza wytrenowana młodzież – przynajmniej ci chłopcy, którzy będą się nadawać do tego, by ich promować – mogli dostać szansę w polskich klubach.

W formie testów?
– W formie testów. Teraz na przykład mamy chłopca, który jest bramkarzem The New Saints, drużynie niedawnego rywala Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów. Antek Sarnowski – ma 15 lat i już powoli puka do pierwszego składu seniorskiego zespołu, mimo że zgodnie z przepisami może dopiero od 16. roku życia. Był też na testach w Manchesterze City i United.

Powiedziałeś, że rozmawialiście z polskimi klubami. Jaki był odzew?
– Byliśmy na rozmowach w dwóch klubach – w Legii Warszawa i Śląsku Wrocław. O Legii muszę wypowiedzieć się w samych superlatywach, bo pracujący tam ludzie podeszli do nas bardzo profesjonalnie i myślę, że w przyszłości będziemy mogli pokusić się o jakąś współpracę. Natomiast o Śląsku Wrocław… Wolałbym się nie wypowiadać.

Czyli wszystko jasne. Wracając do waszych działań na Wyspach, na niedzielny turniej ściągacie specjalnych gości – Majdana, braci Ł»ewłakowów, Gilewicza. Tak po prostu wsiądą do samolotu i przylecą na waszą imprezę?
– Nie tylko przylecą, ale spędzą z nami trzy dni. Będziemy chcieli, żeby dzieciaki mogły spędzić z nimi trochę czasu, przekonać się, że to normalni ludzie. Bo przecież większość osób myśli, że gwiazda piłkarska to nie człowiek. Chcemy pokazać dzieciakom, że to co nasi goście osiągnęli w futbolu jest naprawdę namacalne i każdy ma jeszcze szansę pójść w ich ślady.

Rozumiem, że to nie jest tak, że Tomek Kuszczak jako patron akademii ściąga wam ludzi, dzięki którym można ten projekt promować. Robicie to sami.
– Robimy to sami, aczkolwiek gdyby Tomek nie był z nami jako pierwszy, kto wie, być może inni nie odważyliby się w to zaangażować. Za to jesteśmy mu wdzięczni.

Z tego co wiem, rozpoczynacie współpracę z Radosławem Kałużnym. To prawda?
– Prawda. Będzie koordynatorem trenerów wszystkich akademii Denis Cup. Ma czynnie uczestniczyć w treningach. Mamy też pomysł na szkolenia dla trenerów, a na naszej stronie będą pojawiać się materiały wideo, w których Radek będzie opowiadał jak powinno się podchodzić do treningu, jak prowadzić ten trening – takie fajne zajawki wideo. Bez wątpienia, ze względu na to, co w piłce osiągnął, będzie przy tym bardzo pomocny. To przecież niepodważalne, że był kiedyś wielkim zawodnikiem.

Czyli Kałużny będzie u was pracował na stałe?
– Zgadza się.

Zakładam, że chętnie odpowiedział na wasza ofertę. W zaistniałej sytuacji.
– Myślę, że na tym co powiedziałem w temacie Radka Kałużnego moglibyśmy poprzestać. Wiele zostało już napisane, ja nie chciałbym się wypowiadać. Po prostu cieszymy się, że Radek będzie z nami, bo to niekwestionowany autorytet piłkarski.

Skoro tak poważnie zaangażuje się w sprawy akademii, rozumiem, że nie będzie łączył tego ze swoją poprzednią pracą na Wyspach?
– Jedno z drugiego wynika. Podpisaliśmy już wstępne umowy. Będzie pracował dla nas.

Skąd budżet na akcję z takim rozmachem? Pryz okazji turnieju ma odbyć się m.in. koncert zespołu Feel. Za darmo na pewno do was nie przyjeżdża.
– Zdecydowanie. Zresztą będzie nie tylko Feel, ale też znany z Sunrise Festival DJ Matush, czyli dwie gwiazdy muzyczne, które na pewno za darmo nie grają. Aczkolwiek mamy z nimi dobry kontakt, więc budżet nie został aż tak bardzo nadwerężony.

Mimo wszystko, musieliście pozyskać konkretnych sponsorów.
– Na tę chwilę wszystkie pieniądze, które przeznaczamy na tę imprezę, są wyłącznie zasługą naszej dotychczasowej działalności – mojej i Bartosza Głowackiego, z którym współpracuję przy Denis Cup. Robimy, jeździmy, załatwiamy i tak uzbierała się suma, która pozwoliła na organizację takiego turnieju. Sponsorów jak najbardziej potrzebujemy i z niektórymi już prowadzimy fajne rozmowy. Jesteśmy też w kontacie z dużymi postaciami świata piłki i mediów, także kolejne edycje z pewnością będą jeszcze bardziej medialne i atrakcyjne.

Zdaje się, że rozmawialiście z Canal+.
– Z panem Tomkiem Smokowskim i z tego co wiem, od przyszłej imprezy Canal+ będzie chciał relacjonować nasze działania. Od początku mieliśmy założenie, żeby się nie rozdrabniać. Zresztą, już teraz wydajemy na Wyspach jedyny polski miesięcznik piłkarski.

Na papierze czy w wersji online?
– Na papierze.

I jak trafiacie z nim do ludzi?
– Jednym z naszych sponsorów jest firma Agafoot, hurtownia zrzeszająca około 300 – 400 sklepów w Wielkiej Brytanii, która dodatkowo współpracuje też z pewną dużą piekarnią. I w ten sposób jedni i drudzy nam to rozwożą po kraju.

W jakim nakładzie?
– Dziesięć tysięcy egzemplarzy.

Naprawdę sporo. Ale skoro jesteśmy przy dużych liczbach, musicie mieć już szacunki, ilu podopiecznych możecie zrzeszać, kiedy otworzycie komplet dwudziestu akademii.
– Chcemy mieć 2000 dzieciaków do końca 2013 roku, już teraz rekrutujemy trenerów, a później oczywiście zamierzamy iść dalej. Nie spoczniemy dopóki nie dojdziemy do tego etapu, że chłopcy wychodzący spod naszej ręki będą robić w piłce kariery.

Mam wrażenie, że nawet w Polsce trudno szukać projektów skrojonych na tak dużą skalę. Tak naprawdę, przychodzi mi do głowy przede wszystkim akademia Piotra Reissa, która w tej chwili skupia ponad 2300 młodych zawodników.
– Odnośnie Piotra Reissa, rozmawiamy akurat ze sponsorem, który współpracuje też z jego akademią i niewykluczone, że w przyszłości będziemy chcieli organizować jakieś wspólne inicjatywy. Być może będziemy zapraszali dzieci z Polski na turnieje do Anglii. I mamy nadzieję, że w ten sam sposób my będziemy zapraszani do Polski.

I to wszystko niezmiennie pod szyldem Denis Cup? Tym samym, który tytułował kilka lat temu pierwszy, wtedy jeszcze skromny turniej na Wyspach?
– Tak naprawdę powinniśmy zmienić szyld na Denis Club, ale póki co istniejemy jako Denis Cup Polish Football Academy. Tak jest od początku i jakoś trudno mi dzisiaj to zmieniać, bo to już takie moje dziecko, któremu musiałbym teraz zmieniać paszport.

Rozmawiał PAWEŁ MUZYKA

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...