Reklama

Jak to się Tomasz Hajto na trenera kształci…

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2012, 13:27 • 2 min czytania 0 komentarzy

Czasami ręce nam opadają i to do samiutkiej ziemi. Jeszcze mamy w pamięci teksty, w których apelowaliśmy, by nie utrudniać trenerskiego startu Tomaszowi Hajcie, apelowaliśmy, by z racji na jego przeszłość piłkarską dopuścić go do wszelkich egzaminów, kursów itp. Podawaliśmy przykłady z innych krajów, gdzie związki wspierają byłych reprezentantów kraju. Teraz się zastanawiamy, czy w ogóle warto było się angażować? Bo czy Hajto docenił, że PZPN poszedł mu na rękę? Czy potraktował daną mu szansę poważnie? Mamy co do tego spore wątpliwości. Uzasadnione. Oto bowiem, kiedy przystawi się ucho tu i tam, można usłyszeć, że jego podejście do edukacji jest dość specyficzne…
O czym szepcze środowisko? Na przykład o temacie trenerskiej pracy Tomasza Hajty. Jak wieść niesie, Hajto napisał pracę trenerską na temat… kontuzji kolan, i w ogóle anatomii kolan. Ktoś zapyta – zaraz, zaraz, Hajto pisze o kolanach? A co on o tym wie? Przecież jest trenerem, a nie doktorem! Cóż, dziwnym trafem temat pracy bardzo łączy się z zainteresowaniami, no i z wykształceniem, doktora Marcina Popielucha – mającego za sobą pracę dla AWF i jednej z renomowanych klinik w Warszawie. Popieluch jest aktualnie… asystentem Hajty w „Jadze”.

Jak to się Tomasz Hajto na trenera kształci…

W szkole trenerskiej każdy sam wybiera sobie temat pracy. I tak dobrze, że Hajto nie chciał pisać o budowie mostów – w końcu ma w drużynie specjalistę i od tego, Rafała Grzyba (skończył specjalistyczne studia)… Do czego zmierzamy – „kuleszówka” nie jest specjalnie trudna, kto tylko chce, ten da radę ją ukończyć, wystarczy odrobina zaangażowania. Hajto ciągle gada o swojej karierze w Niemczech, mógł napisać o „różnicach w metodach szkoleniowych w klubach polskich i niemieckich, na przykładzie własnych doświadczeń”. Cokolwiek w tym stylu. Ale, na Boga, nie o kontuzji kolan! Przecież to zaśmianie się w twarz wszystkim, którzy szkolą się na trenerów.

W tym momencie mamy propozycję, dość logiczną. Wszystkie prace trenerskie, które bronione są w „kuleszówce”, powinny być zamieszczane w internecie. Miałoby to oczywiste plusy. Po pierwsze, takie prace mogłoby w teorii służyć jako materiał edukacyjny dla ludzi, którzy interesują się szkoleniem. A po drugie, w sposób naturalny ograniczona zostałaby liczba ewentualnych plagiatów.

Ponadto, każdy by się zastanowił. Hajto też. Co, mam dostarczyć pracę trenerską na temat kontuzji kolan? Nie, dam coś o Schalke. Jak dam o kolanach, to się ludzie będą śmiać.

No i my się śmiejemy, chociaż tak naprawdę śmieszne to nie jest ani trochę.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...