Reklama

W końcu ktoś obalił mit Leszka Ojrzyńskiego. Brawo Wojciech Okińczyc!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

31 stycznia 2015, 15:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

Na temat Leszka Ojrzyńskiego od dawna mamy wyrobione zdanie. Facet nie da sobie w kasze dmuchać – tak zawsze myśleliśmy. Kiedyś z przymrużeniem oka pisaliśmy, że kojarzy nam się z komandosem i na ławce powinien zasiadać w wojskowym mundurze, a nie w dresie lub garniturze. Ojrzyński sprawiał wrażenie człowieka, który nie kłania się nawet kulom, więc tym bardziej nie robi tego w obliczu zarządu klubu lub mediów. Właśnie taki wizerunek trenera poniekąd sami kreowaliśmy. Możecie sobie tylko wyobrazić jak bardzo jest na głupio, gdy dziś okazało się, że wszystko to gówno prawda…

W końcu ktoś obalił mit Leszka Ojrzyńskiego. Brawo Wojciech Okińczyc!

Rano w „Sporcie” natrafiliśmy na rozmówkę z Wojciech Okińczycem, przyszłą gwiazdą II ligi, a w dalszej perspektywie – polskiej piłki. Były napastnik Podbeskidzia zdradził, jaki naprawdę jest Ojrzyński. Zdemaskował człowieka i obalił medialny mit. Oddajmy mu głos.

(…) – Mógł pan zostać?
WOJCIECH OKIŃCZYC: – Mógłbym, ale podejrzewam, że za wiele by to mojej sytuacji nie zmieniło. Niestety, piłka nożna czasami jest brutalna. Kieruje się trochę innymi prawami. Ktoś, kto dłużej w tym siedzi, wie, jak to nieraz wygląda. Można na treningu prezentować się naprawdę bardzo dobrze, robić to, czego się wymaga. W meczach drugiej drużyny to udowadniać. A mimo wszystko to nie wystarcza i nie pomaga.

– Roberta Dejmana i Macieja Korzyma niemedialnie byłoby posadzić na ławkę?
WOJCIECH OKIŃCZYC: – To pan powiedział. Ale widzę, że troszeczkę się pan orientuje w tych realiach.

Wydało się. Co prawda samemu piłkarzowi zabrakło odwagi, by powiedzieć, w co tak naprawdę gra Ojrzyński, ale na szczęście wywiad przeprowadzał kumaty dziennikarz. Prawda jest taka, że trener Podbeskidzia przy ustalaniu składu nie kieruje się dobrem drużyny. Że żaden z niego chojrak, a tym bardziej sprawiedliwy fachowiec. Facet drży w oczekiwaniu na to, co napiszą o nim media i pilnuje, by nie było to nic negatywnego. Stąd takie, a nie inne decyzje personalne. Właśnie dlatego Okińczyc dostał od niego tylko 15 minut, by pokazać się w Ekstraklasie.

Reklama

Gdyby Ojrzyński nie był tchórzem, w miejscu Korzyma lub Demjana grałby właśnie on. 28-letni snajper, który niedawno występował w klubie UKP Zielona Góra, a wcześniej nie zaistniał w I lidze ani w barwach Floty Świnoujście, ani Zawiszy Bydgoszcz. Za to dość regularnie strzelał zawsze w niższych ligach. Ojrzyńskiego nie przekonało nawet to, że Okińczyc pokonał bramkarza m.in. Swornicy Czarnowąsy w ramach meczu III-ligowych rezerw, w których w tej rundzie zdobył łącznie aż sześć bramek.

Cóż. Wypada nam tylko przeprosić was za to, że co do Ojrzyńskiego się pomyliśmy. Bez dwóch zdań: wpadka. Jednak z drugiej strony, cieszymy się, że trener Podbeskidzia kierując się tylko tym co medialne, wykręca ze swoją drużyną taki wynik. To chyba dobrze świadczy o polskich mediach piłkarskich, czyli również o nas.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...