Reklama

Stomil ogłasza upadłość. Na panikę jednak trochę za wcześnie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 stycznia 2015, 15:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Stomil Olsztyn. Sporo się ostatnio dzieje w pierwszoligowym klubie. OK, to stwierdzenie jest sporym niedopowiedzeniem. W Olsztynie panuje wielkie zamieszanie i wewnętrzne gierki. Ostatnio z ust prezesa Roberta Kiłdanowicza padło słowo „upadłość”, które jak wiadomo budzi jednoznaczne, zdecydowane negatywne konotacje. Mówiąc wprost, kojarzy się z gaszeniem światła i zwijaniem działalności. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się sprawie nieco bliżej. 

Stomil ogłasza upadłość. Na panikę jednak trochę za wcześnie

W okresie świątecznym mogliście przeczytać u nas wywiad z Robertem Kiłdanowiczem (ewentualne zaległości możecie nadrobić, klikając TUTAJ). Bardzo optymistyczny. Prezes opowiadał w nim o sprzątaniu burdelu, czy też delikatniej – „prostowaniu pewnych spraw” po poprzednim zarządzie, zmianach organizacyjnych w klubie, budowaniu drużyny, która – obiektywnie – była rewelacją jesieni w pierwszej lidze. Nieśmiało w rozmowie pojawiało się nawet hasło „Ekstraklasa”, ale w kontekście przyszłości Stomilu ważniejszym stwierdzenie wydawało się być słowo „stabilizacja”.

Minął jednak niecały miesiąc i atmosfera daleka jest od sielanki. Zamiast stabilizacji, mamy rozgardiasz. O co w tym chodzi?

Na początku roku wypowiedzenie umowy sponsorskiej złożyła Galeria Warmińska. Prezes spółki Libra Project, Lech Chudy, w rozmowie z portalem olsztyn.sport.pl mówił, że decyzja spowodowana była zaniedbaniami ze strony ze strony klubu – brakiem rozliczeń finansowych i niespełnieniem wymogów reklamowych. Kasa od tego sponsora to około 3/4 budżetu. W klubie decyzję przyjęto z zaskoczeniem, ale sytuacja wymagała podjęcia natychmiastowych działań.

Jak się domyślacie, znalezienie nowego sponsora – z dnia na dzień – jest rzeczą praktycznie niewykonalną. Jak bywa niemal zawsze w takich wypadkach, oczy wszystkich kierują się więc w stronę samorządu i publicznej kasy. Nasze zdanie na ten temat doskonale znacie. Wsparcie – OK, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Tak, by funkcjonowanie klubu nie było zależne tylko i wyłącznie od miejskiej kroplówki. W tej chwili Stomil dostaje z miasta 400 tysięcy złotych. Dużo to czy mało? Wsłuchując się w głosy środowiska i biorąc pod uwagę nasze realia, na pewno usłyszycie, że mało. Tak więc zapewne usłyszymy również narzekania ze strony klubu, ale niewiele z tym można zrobić – nie zanosi się w Olsztynie na sypnięcie groszem z kieszeni z podatnika. Ostatnio co prawda w trochę podobnej sytuacji „złamali się” radni w Kielcach, ale w przypadku pierwszoligowca z lokalnych mediów, dochodzą nas słuchy, że nic takiego nie będzie mieć miejsca.

Reklama

W związku z tym, wczoraj na konferencji prasowej klub poinformował, że złożył wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu. Co to oznacza? Krótko – jest to typowa gra na czas. Władze zyskają pół roku spokoju, o ile oczywiście uda im się dogadać z wierzycielami. W tym czasie powinny znaleźć nowego inwestora. Prezes Kiłdanowicz zapewnia nawet, że takowy już nawet jest, ma tylko jeden warunek – przekształcenia klubu w spółkę akcyjną. O takich planach wspominał zresztą podczas wyżej wspomnianej rozmowy.

Poza tym znając życie, w przypadku umowy sponsorskiej obowiązuje jakiś okres wypowiedzenia, taka jest powszechna praktyka. Reasumując, mamy do czynienia raczej z burzą w szklance wody, niż z poważną aferą. Nie ma co przesadnie panikować. Przynajmniej na razie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...