Reklama

Sto minut emocji i gol, który zmienia optykę. Skrtel zabrał Szczęsnemu show

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2014, 19:44 • 2 min czytania 0 komentarzy

Piękny niedzielny wieczór zafundowali nam dziś piłkarze Premier League. Momentami chaotyczny, ale trwający sto minut, z zakończeniem, które w piłce lubimy najbardziej. Arsenal mógł to wygrać. Szczęsny miał murowane man of the match. No a potem przyszedł Martin Skrtel. Wyskoczył jak diabeł z pudełka i totalnie zmienił optykę.

Sto minut emocji i gol, który zmienia optykę. Skrtel zabrał Szczęsnemu show

Gol w 97. minucie wywrócił wszystko. Liverpool zremisował i mówimy teraz: ależ oni mają charakter, ile serca włożyli w ten mecz. Oczywiście to bzdury: gdyby bramki nie było, mówilibyśmy dziś o kolejnej porażce, o wypaleniu drużyny, o tym, że ofensywa znowu wszystko marnowała. Znakomite spotkanie rozgrywał dzisiaj Wojciech Szczęsny. Przynajmniej trzy interwencje – klasa światowa. W pewnym momencie padło nawet określenie, że to jego najlepszy mecz w sezonie i faktycznie tak było, chociaż teraz nikt już nie mówi o jego dyspozycji, tylko o Skrtelu.

Słowak to, Słowak tamto. Wszędzie on. To też przykład, że oglądaliśmy dziś kapitalny mecz. Skrtel zawalił pierwszego gola, potem to przez jego starcie i obandażowaną głowę sędzia doliczył dziewięć minut, aż w końcu tuż na samej mecie facet trafił na 2:2 i zapewnił Liverpoolowi remis. Trochę przesadza się z tym jego bohaterstwem, ale z drugiej strony: tak się zyskuje szacunek na mieście. Trafił Skrtel dwa razy rok temu, gdy LFC ograł Arsenal aż 5:1, trafił też teraz.

Trzeba powiedzieć, że nie był to zły mecz Liverpoolu. Pierwsza połowa absolutnie wzorowa, z niewykorzystaną sytuacją Markovicia i kilkoma zrywami Coutinho. W drugiej piłkarze Rodgersa lekko odpuścili, ale w końcówce znowu nacisnęli pedał gazu i gdyby nie Szczęsny pewnie bez Skrtela daliby sobie radę. Napisaliśmy wyżej, że bramka ta zmieniła optykę, bo tak jest. Wyobraźcie sobie, że Arsenal wygrywa 2:1. Liverpool niby znowu aktywny w ofensywie i znowu nieskuteczny jak ostatnio z Manchesterem. Przecież tę retorykę można łatwo przewidzieć. Kolejny raz czytalibyśmy o błędach Rodgersa i braku zaangażowania wśród piłkarzy. A tak jest Skrtel. Miał to być dla Liverpoolu mecz wielkiej historii, wielkiego przełamania i nawet, jeśli ostatecznie nie jest, to mamy przynajmniej wielki powrót.

Słabo radzą sobie w tym sezonie zarówno Arsenal, jak i Liverpool. Ten mecz niczego w ich sytuacji nie zmienia. Przekonaliśmy się dziś, że Henderson na prawej stronie to zły pomysł, że Borini (ma tyle samo czerwonych kartek, co goli w LFC) i Anfield to romans dobiegający końca i właściwie tyle. Temat pt. kto się w tym sezonie bardziej kompromituje wciąż jest otwarty.

Reklama

Najnowsze

1 liga

Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?

Szymon Janczyk
0
Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?
Niższe ligi

Pazdan: Peszko fajnie rządzi w Wieczystej. Wielu trenerów tego nie umie

Jan Mazurek
2
Pazdan: Peszko fajnie rządzi w Wieczystej. Wielu trenerów tego nie umie

Anglia

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]
Anglia

Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Arek Dobruchowski
17
Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Komentarze

0 komentarzy

Loading...