Reklama

Sensacja w Ostrowie. Cracovia ogrywa trzecioligowca!

redakcja

Autor:redakcja

29 października 2014, 15:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Puchar rządzi się swoimi prawami. Chyba przy żadnym pucharowym meczu ten frazes nie był powtarzany tak często, jak dzisiaj. Ale trudno się dziwić. W tej edycji Pucharu Polski nie dojdzie już chyba do większej sensacji. Cracovia po dogrywce ogrywa Ostrovię i nieoczekiwanie awansuje do ćwierćfinału. Takiego wyniku nie spodziewał się chyba nikt. Ani trener Podoliński, ani zawodnicy Ostrovii, ani tym bardziej piłkarze „Pasów”, którzy dziś przekonali się, jak daleko im do poziomu środka tabeli III ligi. Piłka – co Marcin Feddek powtórzył dziś 350 razy – jest jednak niesprawiedliwa i często lepszy odpada.

Sensacja w Ostrowie. Cracovia ogrywa trzecioligowca!

Ostrów żył dziś futbolem. Mimo wczesnych godzin popołudniowych stadion wypełnił się, a prezes klubu zwolnił swoich zawodników z pracy. Powodem miał być przyjazd klasowego przeciwnika. A raczej ekstraklasowego. Do tego jednak nie doszło, bo Ostrovia nie zmierzyła się dziś z żadną drużyną piłkarską, tylko z Cracovią. Czyli zespołem, który płynnie przeszedł z ustawienia Pilarz-5-2 na 0-Kapustka-0. Po raz setny przekonaliśmy się również, że Dudzic, Zejdler, Jaroszyński, Żytko, Marciniak czy Szeliga mieliby spory problem z wywalczeniem miejsca w Ostrovii. Jedynym, który dostałby plac pomiędzy trenerem w przedszkolu, pracownikiem biurowym, pracownikiem firmy drobiarskiej i obsługującym bramy oraz ogrodzenia byłby młody Kapustka – on najpierw zdobył bardzo efektowną bramkę z dystansu, by w dogrywce ustalić wynik Zjawińskim.

– I niestety! – skwitował to trafienie Marcin Feddek, od dziś honorowy obywatel Ostrowa, ale w jednym trzeba przyznać mu rację – Ostrovia autentycznie zasłużyła dziś na zwycięstwo. Co prawda Cracovia posiadała piłkę przez większość czasu, oddawała sporo strzałów (niemal wszystkie niecelne), ale pod względem szeroko rozumianej kultury gry Ostrovia po prostu przeciwnika zjadła. Drugi z komentatorów, Jacek Ziober przy większości akcji przeżywał wręcz szok poznawczy, powtarzając raz za razem, że piłkarze z Ostrowa to wysoka klasa.

Szok poznawczy można było też przeżyć przy samym golu Ostrovii – Cracovia zaprezentowała bowiem najgorsze krycie przy stałym fragmencie w historii ludzkości. Pracownik firmy drobiarskiej miał po pięć metrów wolnego z każdej strony i brakło tylko, by te wszystkie Marciniaki rozwiesiły za bramką transparent z napisem „zapraszamy”. Bo zapraszali faktycznie – kilka minut później Ostrovia obiła słupek, a następnie poprzeczkę po szczupaku z… dwóch metrów. Cracovii – żeby być uczciwym – trzeba natomiast oddać, że sędzia Dobrynin nie podyktował jej prawidłowego karnego.

Dalecy jesteśmy jednak od ganienia podopiecznych trenera Podolińskiego. To nie kwestia braku zaangażowania. Nikt tu nikogo nie zlekceważył. Dziś po prostu zmierzyli się z przeciwnikiem na ciut wyższym poziomie i nieoczekiwanie wygrali. Zdarza się. A że piłkarze Ostrovii na co dzień zajmują się czymś bardziej pożytecznym to już ina sprawa…

Reklama

TOMASZ ĆWIĄKAŁA


Fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Jarosław Królewski: Wisłę czeka reforma finansowa w wielu aspektach

Damian Popilowski
0
Jarosław Królewski: Wisłę czeka reforma finansowa w wielu aspektach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...