Reklama

Na chłodno o nominacji Milika: fajna sprawa, ale nie przesadzajmy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 października 2014, 17:28 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zapewne coś już wam się obiło o uszy, lecz jeśli nie, to uprzejmie donosimy: Arkadiusz Milik, napastnik reprezentacji Polski, znalazł się na liście czterdziestu piłkarzy nominowanych do prestiżowej nagrody „Golden Boy”. Żeby nie było żadnych wątpliwości, bardzo doceniamy ten fakt. Jednak jednocześnie zabijcie nas, ale nie potrafimy ukryć, że jesteśmy tym trochę zdziwieni.

Na chłodno o nominacji Milika: fajna sprawa, ale nie przesadzajmy

Zanim opowiemy o powodach, wypada wyjaśnić, o co w całej tej zabawie chodzi. Plebiscyt, którego celem jest uhonorowanie najlepszego piłkarza młodego pokolenia (przed 21. rokiem życia), organizuje włoska gazeta „Tuttosport” (to już dwunasta edycja). Nagroda bywa nazywana „małą Złotą Piłką”, a w przeszłości trafiała ona do rąk m.in. Rafaela van der Vaarta, Leo Messiego, Cesca Fabregasa, Mario Balotellego, Mario Goetze czy Paula Pogby. Generalnie (może poza Andersonem) mówimy o samych gwiazdach. Przeglądając listy nominowanych z poprzednich lat, nietrudno o wniosek, że samo znalezienie się w stawce równoznaczne jest z niemałym splendorem. Rzadko trafia się ktoś przypadkowy, kto później utonie w dorosłej piłce. Nominacja to wypadkowa oceny a) dotychczasowych osiągnięć piłkarzy i b) ich potencjału.

Z czego wynika prestiż tego plebiscytu? Ano z tego, że o wyborze nie decyduje wewnątrzredakcyjne głosowanie podczas kolegium, co oznaczałoby bardzo wątpliwą obiektywność rezultatów. O wszystkim decyduje wola dziennikarzy z dwudziestu krajów. W skrócie: zajmują się tym prawdziwi fachowcy z m.in. „Marki”, „Mundo Deportivo”, „France Football”, „L’Equipe”, „Kickera”, „Bilda” czy „The Times”.

To teraz Milik. Gdyby całkowicie odrzucić – trochę spiskową, aczkolwiek popularną – teorię, która głosi, że przy ustalaniu listy nominowanych dużą rolę odgrywa tzw. parytet geograficzny („był potrzebny ktoś z Europy Środkowo-Wschodniej, więc akurat padło na tego, który strzelił Niemcom”), to wychodzi na to, że polski napastnik jest jedynym piłkarzem (lub jednym z niewielu), którego doceniono tylko i wyłącznie za osiągnięcia w piłce reprezentacyjnej. Za dobre występy w młodzieżówce (pewnie w mniejszym stopniu) i dwa gole w eliminacjach EURO 2016.

Postawmy sprawę tak:
1) chłopak nie znajduje się w kadrze klubu z absolutnej światowej czołówki (prawie połowa listy, przypominamy – ocena potencjału)
2) nie znajduje się w kadrze klubu z jednej z pięciu czołowych lig świata (78% nominowanych)
3) ma problemy z regularną grą w swojej drużynie klubowej…
4) … i – przede wszystkim – dzieje się tak już w trzecim klubie z rzędu
5) dodajmy jeszcze, że jest snajperem z dość mizernymi osiągami – w czwartym sezonie w dorosłej piłce ma na koncie tylko 15 goli w klubach (z czego 11 w Ekstraklasie, bramek strzelanych leszczom spod bloku w Pucharze Holandii nie liczymy)

Reklama

Z pozoru są to dyskwalifikujące Milika czynniki. To osiągnięcia klubowe, w których piłkarze spędzają większość czasu, więcej mówią o ich klasie. Reprezentacja to tylko przerywniki, święta w napiętym kalendarzu. A jednak Milik znalazł się na liście. Powiecie że szukamy dziury w całym. Nic z tych rzeczy! Wręcz przeciwnie. To budujące, że bramki strzelane w barwach reprezentacji Polski w prestiżowych meczach umożliwiają zdobywanie takich wyróżnień. Szczerze to doceniamy, ale przestrzegamy przed nazywaniem Milika gwiazdą światowej piłki młodego pokolenia.

Należy zachować zdrowy rozsądek. Tylko tyle.

*

Po tym, jak informację o nominacji podlinkowały polskie media, Arkadiusz Milik miażdży konkurencję w głosowaniu internautów (obecnie 44% głosów). W ledwie kilka godzin wyprzedził dotychczasowego i zdecydowanego lidera, czyli Raheema Sterlinga z Liverpoolu. Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem starym jak powszechny dostęp do internetu – Polak wbrew wszystkim obiektywnym przesłankom zagłosuje na swojego. Trochę się z nas śmieją („strony „Tuttosport” jeszcze nigdy nie odwiedziło tylu Polaków”), więc jeżeli zamierzacie jeszcze wesprzeć Milika swoim głosem, to zastanówcie się, czy naprawdę warto.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...