Reklama

Flavio, Flavio, Flavio! Piłkarze Lechii chociaż zobaczyli z bliska jego koncert

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 października 2014, 18:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Możliwe, że rozpoczęta jeszcze przed mundialem dyskusja „Czy Paixao otrzyma powołanie?” za moment znajdzie swój finał. Może nie taki, o jakim mówiło się pierwotnie, ale mimo wszystko – taki, w którym piłkarz z Ekstraklasy trafi do kadry Portugalii. Miał być Paixao i, jeśli selekcjoner Fernando Santos widział mecz w Gdańsku, pewnie będzie Paixao. Flavio Paixao.

Flavio, Flavio, Flavio! Piłkarze Lechii chociaż zobaczyli z bliska jego koncert

Dopiero co widzieliśmy sympatyczne liczby, według których Flavio Paixao okazał się drugim w tym sezonie najskuteczniejszym Portugalczykiem. Na prowadzącego w tabeli Cristiano Ronaldo nie miał nawet co spoglądać, ale na goniących go rywali, włącznie z Orlando Sa, musiał mocno uważać. Po dzisiejszej wizycie w Gdańsku zyskał trochę spokoju i… No właśnie, tutaj pojawia się pytanie – czy ktokolwiek z Lechii widział te liczby? A może widział, tylko nie potraktował ich zbyt poważnie?

Flavio – raz, Flavio – dwa, Flavio – trzy, Flavio – trzy… i pół. Portugalczyk skompletował dziś hat-tricka, a niektórzy zastanawiali się nawet, czy nie zaliczyć mu czterech trafień. Zaczęło się bowiem tak, że Flavio założył siatkę Colakowi, zszedł do środka, dogrywał do wbiegającego partnera, ale piłkę przeciął Valente i ta wpadła do bramki. Potem wątpliwości nie było już żadnych: pewnie wykonany rzut karny, świetne wyjście w tempo do dośrodkowania Dudu (powinien wylecieć wcześniej za zagranie na Makuszewskim) i efektowny lob z dystansu nad Mateuszem Bąkiem.

Dwie pierwsze tragedie Lechii, czyli niefortunny samobój Valente i wykorzystana jedenastka gości, to zaledwie… dziesięć pierwszych minut meczu. Dołóżmy do tego czerwoną kartkę dla Borysiuka za faul na Mili i mamy pełen obraz początku w wykonaniu gospodarzy: dwa gole do odrobienia i dziesięciu ludzi na boisku. To znaczy, dziesięciu w teorii… Valente zamieszany był właściwie we wszystkie nieszczęścia pod bramką Lechii, obrońcy służyli za treningowe słupki, tragiczny mecz rozgrywał Łukasik (plus jedynie za akcję i asystę przy honorowym golu), bezproduktywny był też Colak. Jak Janusz Wójcik krzyczał kiedyś, że gra bez bramkarza, tak dziś Unton i Kalkowski mogli krzyczeć, że grają bez piłkarzy. Sęk w tym, że ci piłkarze też mogliby im coś odpowiedzieć.

Mówiło się, że ta trenerska dwójka ponoć dostała czas do końca roku, ale po takim meczu, jak dziś, żadna reakcja nas nie zdziwi. 1:4 u siebie, fatalne błędy, słaba gra, a to raczej nie przyciągnie kolejnych ludzi na stadion. Wciąż więc czekamy, kiedy Lechia zatrudni poważnego trenera, bo obecne spojrzenie w tabelę nie należy do przyjemnych.

Reklama

A Śląsk? Oglądamy ciąg dalszy świetnie wykonywanej roboty przez trenera Tadeusza Pawłowskiego i jego piłkarzy – bardzo pewnie wygląda defensywa, pomocnicy potrafią zdominować środek pola, a w chwilach, gdy brakuje Marco Paixao, objawia się jego brat. Flavio strzelił w trzynastu meczach już dziesięć goli, czyli… o dziewięć więcej niż wiosną (wtedy też rozegrał 13 spotkań). Przypadek tego ostatniego chyba najlepiej odzwierciedla, jak dużym zaskoczeniem jest obecna walka Śląska o fotel lidera Legią, Wisłą i Jagiellonią.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
2
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...