Reklama

Chcemy wygrać. Nasze atuty? Na gorąco ciężko powiedzieć…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 października 2014, 09:13 • 16 min czytania 0 komentarzy

Trwa medialna pompka przed meczem z Niemcami. Na łamach Przeglądu Sportowego wypowiada się między innymi Arkadiusz Milik. – Na pewno Niemcy to rywal najtrudniejszy w naszej grupie. Są zdecydowanym faworytem do jej wygrania, ale dla nas każde punkty są na wagę złota. To najlepsza reprezentacja na świecie i chyba nic tego nie zmieni, nawet kontuzje kilku piłkarzy. Rywale mają innych znakomitych graczy, którzy z powodzeniem zastąpią kontuzjowanych. Nie ma co kalkulować. Zawsze gramy o zwycięstwo. W tym roku z Niemcami wygrali już koszykarze, siatkarze i piłkarze ręczni. Powtórzenie tego wyniku byłoby czymś niezwykłym dla naszego kraju. Chcemy tego dokonać – mówi, po czym zapytany o to, jakie konkretnie mamy atuty, odpowiada: „Na gorąco ciężko powiedzieć”. Zapraszamy na środowy przegląd najciekawszych materiałów piłkarskich w prasie.

Chcemy wygrać. Nasze atuty? Na gorąco ciężko powiedzieć…

FAKT

Zaczynamy standardowo od Faktu, zwłaszcza, że wygląda na to, że dziś będzie co poczytać. Kto wreszcie poda Lewemu? Teza jest taka, że Lewy musi mieć wsparcie, aby zagrać wielki mecz.

Nawałka chciał ustawiać w środku pomocy rozgrywającego Wolfsburga Mateusza Klicha, ale 24-letni piłkarz ma kłopoty już nie tyle z grą w niemieckim klubie, ile z tym, by w ogóle zasiąść na ławce rezerwowych. Jego sytuacja jest opłakana i na to zgrupowanie piłkarz, który wiosną dobrze radził sobie na wypożyczeniu w holenderskim PEC Zwolle, w ogóle nie dostał powołania. Latem Wolfsburg skorzystał z opcji odkupienia Klicha, sprowadził go z powrotem do Niemiec za niecały milion euro i ma z niego pociechę jedynie na treningach. Słabo wygląda również sytuacja utalentowanych reprezentantów młodzieżówki: 22-letniego Rafała Wolskiego oraz o dwa lata młodszego Piotra Zielińskiego, którzy za młodu wyjechali z ziemi polskiej do włoskiej. Pierwszy nie podbił Serie A i jest wypożyczony z Fiorentiny do II-ligowego Bari. W nowym klubie tylko w pierwszym meczu zagrał 90 minut, w trzech następnych wchodził po przerwie. Ale przynajmniej zaczął częściej biegać po boisku. Zieliński zamienił Udinese na słabsze Empoli (także w Serie A), ale i tam idzie mu jak po grudzie. W trzech pierwszych meczach zagrał łącznie 41 minut, w dwóch ostatnich nie siedział nawet na ławce.

Reklama

Niemcy mają tymczasem problem z obroną.

Hoewedes ma kontuzję, Boateng się rozchorował i obaj nie zagrają przeciwko Polsce. Jako że kariery w reprezentacji skończyli Per Mertesacker (30 l.) i Lahm, jedynym obrońcą z podstawowego składu będzie Mats Hummels (26 l.), który dopiero niedawno wrócił po kontuzji. Na bokach obrony zagrają zaś najprawdopodobniej Sebastian Rudy (24 l.), środkowy pomocnik, którego Loew miesiąc temu przesunął na pozycję prawego obrońcy, i Erik Durm (22 l.), przekwalifikowany na lewego defensora przez trenera Borussii Dortmund Juergena Kloppa (47 l.) zaledwie rok temu! Czwórkę uzupełni któryś z młodych i niedoświadczonych stoperów – Matthias Ginter (20 l.), Shkodran Mustafi (22 l.) albo Antonio Ruediger (21 l.). Niemcy mają jednak poważne obawy, czy to wystarczy…

Chcemy wygrać z Niemcami” – to już wspomniany Arkadiusz Milik.

– Na pewno Niemcy to rywal najtrudniejszy w naszej grupie. Są zdecydowanym faworytem do jej wygrania, ale dla nas każde punkty są na wagę złota. To najlepsza reprezentacja na świecie i chyba nic tego nie zmieni, nawet kontuzje kilku piłkarzy. Rywale mają innych znakomitych graczy, którzy z powodzeniem zastąpią kontuzjowanych. Nie ma co kalkulować.

Reklama

Remis bierzecie w ciemno?
– Zawsze gramy o zwycięstwo. W tym roku z Niemcami wygrali już koszykarze, siatkarze i piłkarze ręczni. Powtórzenie tego wyniku byłoby czymś niezwykłym dla naszego kraju. Chcemy tego dokonać.

Jakie mamy atuty?
– Ciężko powiedzieć tak na gorąco.

To dobre. Ciężko powiedzieć.

Na dwóch kolejnych stronach tematy ligowe:

– Miedź Legnica już bez Stawowego
– Quim Machado znalazł nową pracę
– W Lechii ciągle bałagan, Juskowiak wyleciał.

Nie będziemy cytować tekst Krzysztofa Brommera o powrocie Fornalika do Ruchu, bo zrobimy to z katowickiego Sportu albo Przeglądu. Fakt tymczasem surowo ocenia Marka Saganowskiego. Po zakończeniu sezonu doświadczonemu napastnikowi kończy się kontrakt z Legią. Władze klubu na razie nie prowadzą z nim rozmów w sprawie nowej umowy. W bieżących rozgrywkach zdobył trzy bramki w dziewiętnastu występach. Wypowiada się Piotr Włodarczyk, twierdząc, że jeśli „Sagan” nie dostanie propozycji kolejnego kontraktu, byłby to dobry moment na zakończenie kariery.

GAZETA WYBORCZA

Trzy piłkarskie teksty mamy dziś na łamach Wyborczej. Pierwszy oczywiście tyczy się reprezentacji.

Zespół Joachima Löwa jest najjaśniejszą gwiazdą piłki łączącą tradycyjną niemiecką odpowiedzialność, rzetelność i pracowitość z nową jakością, jaką jest finezja. Manuela Neuera, Matsa Hummelsa, Thomasa Müllera czy Maria Götzego polscy piłkarze podziwiali na ekranie telewizora jak herosów z innej, futbolowej planety. Nie znaczy to, że pojedynczy gracze Adama Nawałki nie mają z mistrzami świata nic wspólnego. Robert Lewandowski trenuje i gra w Bayernie z sześcioma zawodnikami, którzy wygrali mundial. Czterech przyleci w piątek do Polski, by zagrać o punkty w eliminacjach Euro 2016 (Neuer, Boateng, Müller, Götze). Będzie też czterech kolegów Łukasza Piszczka z Borussii Dortmund, wśród nich Hummels, który z Boatengiem stworzy parę stoperów. Z nimi ma wojować w sobotę Lewandowski, który chce pokonać najlepszego bramkarza na świecie. Napastnik Bayernu czuje, że to jego moment. Dość przeżył w kadrze rozczarowań i upokorzeń. Prestiżowy mecz z Niemcami to okazja, by zrehabilitować się w oczach polskich kibiców. Ani Lewandowski, ani Piszczek nie chcą słyszeć o grze na remis. – Nie wyobrażam sobie, byśmy wyszli na wypełniony Stadion Narodowy bez wiary i myśli o zwycięstwie – mówił Piszczek. – Inna rzecz, że być może po 90 minutach ciężkiej walki przyjmiemy jeden punkt z ulgą i zadowoleniem. Wiemy, z kim gramy, znamy skalę wyzwania, ale ona nas motywuje, a nie przeraża. Obrońca Borussii chciałby bardzo, by drużyna Nawałki porwała w sobotę 55 tys. kibiców na Stadionie Narodowym, ale ponad styl ceni punkty. – Wygrajmy brzydko – apeluje. Kiedy jednak jeden z dziennikarzy telewizyjnych kręcących film „ku pokrzepieniu serc” zapytał: – Dlaczego pokonany Niemców? – Piszczek i Lewandowski się zaśmiali i nie powiedzieli nic. – Bez wiary nie ma szansy na nic – mówił Nawałka.

kanarkowej nędzy pisze Rafał Stec. Mijają trzy miesiące od traumatycznej klęski na mundialu, a pogrążony w chaosie brazylijski futbol nawet nie zaczął budować lepszej przyszłości.

Kiedy przed kilkoma tygodniami chiński dziennikarz spytał trenera Dungę, dlaczego Brazylia postanowiła zmierzyć się towarzysko z Argentyną akurat w Pekinie, wyszedł na ignoranta. Nie wiedział, że nic do powiedzenia nie miał w tej sprawie ani selekcjoner, ani działacze federacji. Brazylijska reprezentacja została w pewnym sensie sprzedana marketingowej agencji Kentaro, która dobiera rywali oraz lokalizację meczów. Interes kręci się pod szyldem Gilette Brazil World Tour, a piłkarze oblatują całą planetę. Dlatego Messi z Neymarem podróżują z Barcelony do Azji, by rozegrać tam największy klasyk Ameryki Płd. Dlatego kilka dni później „Canarinhos” spotkają się z Japonią w… Singapurze. Kopią tam, gdzie z ich kopania można wycisnąć maksimum zysku. Nadzwyczaj często na neutralnym stadionie, by na meczu nie zarabiała federacja gospodarzy. Potrzeby szkoleniowe i zdrowy rozsądek nikogo nie obchodzą. W szatni też nic nowego. Przeciwnie, przybywa stęchlizny. Po szokującym mundialu – półfinałowe 1:7 z Niemcami, mecz o brąz przegrany 0:3 z Holandią – reprezentację ponownie objął Dunga, który jedną klęskę na MŚ – w 2010 r. – już swoim nazwiskiem podpisał. Co gorsza, wpajał reprezentacji toporny styl gry, a po utracie posady w kadrze miał tylko epizod w klubie SC Internacional – rynek go nie ceni. I nigdy nie umiał żyć w zgodzie z mediami, narażając się przede wszystkim O Globo, wielkiej multimedialnej machinie tradycyjnie przez piłkarzy i trenerów uprzywilejowanej. Słowem, ratować honor brazylijskiego futbolu ma jeden z autentycznych wrogów publicznych, do którego nieufność w dniu nominacji deklarowało 80 proc. kibiców.

Trzeci tekst to po prostu zwięzła informacja o tym, że Legia z Metalistem Charków zagra nie we Lwowie, a jednak w Kijowie. Zmienił się też termin – z 23 na 22 października.

SPORT

Loew się boi? Z pewnością…

Radosław Gilewicz jest jedynym polskim (ex) piłkarzem, który  współpracował z nim w trzech klubach.

– Ostatni raz współpracowaliśmy 11 lat temu, a to szmat czasu. Od tamtej pory na pewno bardzo się zmienił i kłamałbym mówiąc, że pozostał tym samym trenerem. Dziś to najlepszy trener na świecie, cieszę się z jego sukcesów, a to co zrobił przejmując drużynę po Juergenie Klinsmannie to… mistrzostwo świata. Tylko składać gratulacje. Mieliśmy do niedawna kontakt telefoniczny, ale od jakiegoś czasu się niestety urwał. Mam nadzieję, że będzie teraz okazja do krótkiego spotkania, bo przylatuje też do Polski Frank Verlaat oraz Thomas Schneider, który spotkaniem z nami zadebiutuje jako asystent selekcjonera. Piłka nożna zbliża, więc może będzie okazja odświeżyć pewne kontakty.

Na kolejnej stronie…. korespondencja PAP z wypowiedziami Roberta Lewandowskiego, w ramce komentarz Adama Nawałki z konferencji prasowej („Niemcy bez wad”) i krótki kawałek o tym, że nasi sobotni rywale we wtorek rozpoczęli zgrupowanie bez chorego Juliana Draxlera.

Tematy ligowe?

– Piłkarze Górnika wykorzystują przerwę na leczenie urazów
– Szmatuła walczy o wygryzienie ze składu Cifuentesa
– Górkiewicz z Bielska nie opuścił w tym sezonie jeszcze ani minuty.

No i oczywiście mamy jeszcze dwie strony o zawierusze w Ruchu Chorzów. Trochę cytatów z powitania Waldemara Fornalika, który wraca w „miłe progi”. Oto fragment:

Historia szybko zatoczyła koło i znów jest pan trenerem zespołu z Chorzowa.
– Ostatnio tu siedziałem, w momencie gdy się żegnałem i odchodziłem do reprezentacji. Nie sądziłem, że powrót nastąpi tak szybko. Czuję satysfakcję, że to właśnie mnie powierzono drużynę. Zdaje jednak sobie sprawę z odpowiedzialności i wyzwania jakie stoi przede mną. Celem jest zdobycie jak największej liczby punktów, a docelowo chcemy awansować do czołowej ósemki, bo wiadomo z czym to się wiąże.

Wie pan jak wydobyć drużynę z kryzysu?
– Jestem na etapie poznawania drużyny, część piłkarzy znam, a innych dopiero będzie okazja poznać. W skróconym czasie będę analizował poprzednie występy zespołu. Wiem, że oni potrafią dobrze grać w piłkę, bo pokazali to już nie jeden raz. Jestem przekonany, że już w meczu z Cracovią zagrają najlepiej, jak potrafią i wrócą na właściwe tory.

Długo pan się raczej nie zastanawiał nad propozycją od działaczy Ruchu?
– Można powiedzieć, że Ruchowi się nie odmawia, bo temu klubowi dużo zawdzięczam, m.in. to, że zostałem selekcjonerem reprezentacji Polski. Wracam w miłe progi, by spełnić oczekiwania wszystkich. Aspiracje są duże, bo proszę spojrzeć, że w ciągu ostatnich 4 sezonów, Ruch 3 razy był na podium. Gdy mówiło się, że jakiś piłkarz powinien odejść z Ruchu, to się dziwiłem, bo w pewnym momencie tylko dwa kluby były wyżej niż Niebiescy.

Paru ludzi wypowiada się o tym, że Waldemar Fornalik to idealny kandydat, aby zastąpić Jana Kociana. Mamy też krótką rozmowę z Antonim Piechniczkiem. „Problem tkwi w głowach”.

Mam wrażenie, że podziela pan ocenę działaczy „formuła się wyczerpała”.
– Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie mam prawa oceniać jego pracy, bo nie znam bliżej ani jego, ani metod przez niego stosowanych. Nie chciałbym w żaden sposób zrobić mu krzywdy. Na pewno należy mu się wielkie uznanie i podziękowanie za pracę, osiągnięcia przy Cichej. Okazał się świetnym kontynuatorem czechosłowackiej szkoły trenerskiej, którą wiele lat temu reprezentował przy Cichej trener Michal Viczan. Szkoły opartej o „dawanie w tyłek” zawodnikom, ale też skutkującej świetnym przygotowaniem fizycznym.

Więc nie w tym problem obecnego Ruchu?
– Moim zdaniem – nie.

Więc gdzie?
– W psychologii. Przez wiele miesięcy Ruch z determinacją, od pierwszej do ostatniej minuty walczył o każde zwycięstwo. Po sukcesie, jakim było trzecie miejsce, wpadł jednak w stan samouspokojenia. „Nie jest źle, damy sobie radę” – to objaw tego samouspokojenia. Nie przypadkowo w tym sezonie Ruch traci mnóstwo punktów na własnym boisku i w ostatnich minutach meczów…

SUPER EXPRESS

Na łamach Superaka dwie sprawy. Po pierwsze fragment biografii Igora Sypniewskiego. W cytowanym dziś w tabloidzie przyznaje się do próby samobójczej. Oto fragment:

„Wszędzie wokół zaczynałem widzieć czyhających na mnie Polaków. Zacząłem obawiać się porwania do kraju, nie wiedziałem, czy ktoś nie zlecił sprowadzenia mnie do Krakowa – opisuje dwukrotny reprezentant kraju. – Tak marzyłem, żeby w Polsce o mnie zapomnieli, przestali się mną zajmować, wypisywać… Jednak nic takiego się nie działo… Gdy pewnego dnia Gośka wzięła Kacpra na spacer, a ja zobaczyłem pod domem dziwny samochód, nie wytrzymałem. Dałbym sobie uciąć obie nogi, że dwaj goście, którzy z tego starego mercedesa wysiedli, rozmawiali po polsku… Tego było dla mnie za wiele, depresja zawładnęła mną całkowicie. W głowie została tylko jedna myśl – o samobójstwie. Połknąłem tabletki, których w domu nie brakowało i za moment zasnąłem. Było ich z pięćdziesiąt, przygotowanych na najbliższe tygodnie, a ja zdążyłem zażyć chyba trzydzieści. Zasypiając, przez moment poczułem się wolny, bo wiedziałem, że już nie będę musiał się bać. Chciałem, żeby to wszystko się wreszcie skończyło. Odnalazła mnie Gośka i gdy tylko zobaczyła porozrzucane tabletki, których wziąć nie zdołałem, od razu zorientowała się, co zrobiłem… Chciała zadzwonić po karetkę, ale nie wiedziała jak… 

Na kolejnej stronie druga część (pierwszą mieliśmy wczoraj) rozmowy z Sebastianem Milą. Dziś już nie o piłce klubowej, lecz powrocie do reprezentacji. Mila dostał nowe piłkarskie życie.

Wierzyłeś w powrót do kadry po latach nieobecności?
– Gdzieś tak 1,5 roku temu zamazał mi się trochę cel. Kontuzje, nadwaga. I jednym z tych, którzy dali mi pozytywnego kopa, był Adam Nawałka. Dzwonił do mnie wielokrotnie, nawet wtedy, gdy ważyłem „sto kilo”. Takie wsparcie jest bezcenne. A powrót do kadry? To jakbym dostał drugie piłkarskie życie.

Jest 90. minuta meczu z Niemcami, 0:0 i mamy rzut wolny, w tym miejscu, z którego przed laty pokonałeś Seamana z Manchesteru City. Podchodzisz czy odstępujesz miejsce większym gwiazdom?
– Ja bym chętnie podszedł, choć takie sprawy ustala się na gorąco, w zależności od tego, jak się kto czuje. Naprzeciwko stanie Manuel Neuer. Ze 100 milionów ludzi chciałoby mu strzelić gola. Mój tata, mój kuzyn, każdy piłkarz… Ja też. Gdybym więc miał okazję, to chętnie wziąłbym odpowiedzialność.

Piotr Dobrowolski krótko porozmawiał też z Janem Kocianem. Twierdzi, że jest zaskoczony dymisją, ale nie obraża się i w dalszym ciągu będzie kibicował Ruchowi.

Czuje pan żal, złość, rozczarowanie?
– Przede wszystkim jestem zaskoczony, nie spodziewałem się tego. Ale na nikogo się nie obrażam, takie jest życie. Z drugiej strony jestem przekonany, że przez najbliższe dwa tygodnie, podczas przerwy w rozgrywkach, wyprowadziłbym zespół z kryzysu. Jest mi smutno, że nie pozwolono mi tego udowodnić.

Jakie przyczyny dymisji podali panu szefowie?
– Za wiele nie mówili… Głównym argumentem był fakt, że Ruch ma za mało punktów i powinien być wyżej w tabeli. Ja też bym sobie tego życzył! Uważam, że ta drużyna jest za dobra, by zajmować czternastą pozycję w lidze. Ale przy tak wąskiej kadrze to nie ekipa, która co roku będzie się biła o podium.

A niedawno, w czerwcu, odebrał pan nagrodę dla najlepszego trenera Ekstraklasy…
– Taka jest piłka… Drużyna jest ta sama, treningi podobne, a ja nie zapomniałem, na czym polega mój zawód. W ciągu kilku tygodni nie stałem się gorszym trenerem. Kryzysy zdarzają się we wszystkich zespołach. Czasami mijają szybko, ale bywa i tak, że wyjście z nich to dłuższy proces. Tak jest z Ruchem. Ale powtarzam, jestem przekonany, że wkrótce wrócilibyśmy na właściwą drogę.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Kto dogra Lewemu? – o to pyta również PS.

Skrzydła są już zajęte, ale kto zagra obok napastnika Bayernu?

– Martwi mnie brak rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Na pozycji numer dziesięć i osiem, czyli w środku pomocy, zaraz za napastnikiem, nie mamy zawodnika klasy europejskiej. Kiedyś mieliśmy, dziś piłkarzy o tej charakterystyce nasz futbol nie produkuje – mówi prezes PZPN Zbigniew Boniek. W sobotę na Stadionie Narodowym mecz z mistrzami świata, a selekcjoner Adam Nawałka ma ból głowy, kogo ustawić najbliżej Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu to gwiazda klasy światowej, ale w klubie z Monachium ma obok siebie równie wybitnych zawodników, którzy pracują na jego gole – mistrzowie świata Thomas Müller i Mario Götze oraz byli wicemistrzowie – Arjen Robben i Franck Ribery. Nawałka o takim bogactwie w ofensywie może tylko pomarzyć. Jedyny Ribery, którym dysponuje selekcjoner biało-czerwonych, to będący ostatnio w doskonałej formie Michał Kucharczyk – taki pseudonim nadał kiedyś skrzydłowemu Legii grający obecnie w rosyjskim Krasnodarze obrońca Artur Jędrzejczyk. Tyle że w sobotę Kucharczyk od początku nie zagra. Pod nieobecność leczącego uraz Jakuba Błaszczykowskiego, który dołączy do drużyny i będzie wspierał kolegów z trybun, miejsca na skrzydłach są zarezerwowane dla Kamila Grosickiego i Macieja Rybusa. Ale wciąż nie wiadomo, kogo selekcjoner wystaw…

Sam Lewandowski oczywiście przekonuje, że można pokusić się o wygraną.

– Z wieloma niemieckimi zawodnikami znam się bardzo dobrze. Nawet jeśli nie graliśmy w tej samej drużynie, to wielokrotnie przeciwko sobie. Nie zajmujemy się jednak analizą ich gry. Mamy w kadrze odpowiednie osoby od części teoretyczno – taktycznej. Oglądają spotkania z boku i mają chłodniejsze spojrzenie na grę przeciwnika. Ale jeśli będzie potrzeba to oczywiście podpowiem.

Była szansa na luźno porozmawiać o spotkaniu na Stadionie Narodowym?
– Już wcześniej kilka razy żartowaliśmy na ten temat.

W jaki sposób?
– Koledzy mówili: „Remis, tak jak wy, weźmiemy w ciemno”. A tak na serio to nie zapominajmy, że po meczu z Niemcami mamy nie mniej ważne spotkanie ze Szkocją. Byłoby miło, gdybyśmy po nich mieli więcej niż trzy punkty na koncie.

Nawałka ma dwa warianty na sobotni mecz.

Dzisiejszy trening Nawałka w całości zamknie dla mediów. Na stadionie Polonii Warszawa będzie ćwiczył warianty meczowe. Kadrowicze trochę wytchnienia i wolne popołudnie będą mieli dopiero w czwartek. Niewykluczone, że przeciwko Niemcom zagramy dwoma defensywnymi pomocnikami. Jednym z nich może być… Sebastian Mila. – Cały czas doskonalimy warianty 4–4–2 oraz 4–2–3–1. Także taktykę z trzema obrońcami, ale to raczej ustawienie na przyszłość – komentuje selekcjoner. Nawałka został wczoraj zasypany pytaniami, dlaczego nasza kadra od wielu lat zawodzi. Zdaniem selekcjonera wychodzimy na prostą. – Jesteśmy po prologu. Wierzymy, że rozpoczęliśmy marsz w górę, jeżeli chodzi o pozycję w rankingu FIFA. Diagnoza słabej postawy? Wiele czynników o tym decyduje. Na pewno ten zespół cały czas ewoluuje. Dziś nasi zawodnicy czują się bardzo mocni, są niezwykle zmotywowani. Teraz wszystko zależy od nas. Nie żyjemy już historią, wierzymy, że postęp, jaki czynimy, przyniesie nam punkty zarówno w sobotę jak i we wtorek – twierdzi selekcjoner. Nawałka odniósł się też do stylu gry mistrzów świata. – Do perfekcji opanowali organizację na boisku. Są groźni w wysokim pressingu i szybkim ataku. Błyskawicznie przechodzą do ofensywy. Ten system szlifują od wielu lat. To drużyna praktycznie bez wad. Mimo rotacji w składzie jej jakość nie spada – zaznaczył trener.

W tym samym temacie można zacytować jeszcze wywiad z Jerzym Gorgoniem.

Niemcy prześladują pana w nocnych koszmarach?
– Aż tak źle nie jest. Wyjątkowo miłych wspomnień jednak rzeczywiście nie mam. Za moich czasów mieliśmy mocną ekipę, lecz Niemców nigdy nie umieliśmy złamać. Straszni twardziele. Jak złapią kość, to już jej nie wypuszczą. Zawsze imponował mi ten niemiecki ordnung na boisku. Próbowaliśmy go za każdym razem zakłócić, ale to nie było łatwe. W życiu grałem wiele trudnych meczów, ale spotkania z Niemcami były trudne do kwadratu.

Pamięta pan wszystkie?
– No pewnie. Każdy ma swoją historię. Nawet nie wiedziałem, że nazbierałem najwięcej spotkań o punkty z tym rywalem spośród wszystkich polskich piłkarzy. No ale faktycznie – towarzysko z Niemcami to ja się nie spotykałem. Zawsze była walka o wysoką stawkę.

Dalej jeszcze kilka tematów ligowych:

– Zmierzch Saganowskiego w Legii?
– Gostomski wygrywa rywalizację o miejsce w bramce
– Zawisza ma póki co najsłabszą ekstraklasową obronę dekady

Smuda bije rekord. Trzecia kadencja w Wiśle jest jego najdłuższym pobytem w klubie.

– To zdecydowanie najtrudniejsza praca, jaką w życiu miałem – przekonuje. W 1998 mieliśmy w Wiśle eksportową ekipę. Człowiek nie musiał się zastanawiać, jak zlepić skład. Strzelaliśmy trójeczkę i było po sprawie. Ale oczekiwania były ogromne. – W sezonie jest 30 meczów ligowych, więc naszym celem jest 90 punktów – usłyszał w czerwcu 1998 roku, gdy rozpoczynał pierwszą pracę w Krakowie (…) Dziś Cupiał wie, że w obecnej sytuacji nie powinien zwalniać trenera nawet po kilku porażkach z rzędu. Nie brak jednak doradców, którzy podpowiadają mu co innego.

Lechia Gdańsk tymczasem ma nowych członków zarządu, ale główny sponsor – Grupa Lotoswyraża zaniepokojenie sytuacją w klubie. Obawiają się „niekorzystnego odbioru społecznego”.

Na razie na zmiany zareagowała Grupa Lotos, główny sponsor Lechii. W piśmie, sygnowanym przez Jowitę Twardowską, dyrektora ds. komunikacji i CSR w tej firmie, a zarazem członkinią rady nadzorczej Lechii, czytamy: Lotos, główny sponsor drużyny Lechii Gdańsk, wyraża swoje zaniepokojenie sytuacją w Klubie. Wydarzania, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich tygodni mogą być powodem do osłabienia jego wizerunku i niekorzystnego odbioru społecznego. Zależy nam na jak najszybszej naprawie tego stanu rzeczy, gdyż angażujemy się tylko w projekty, które pozytywnie kojarzą markę Lotos. Z Lechią od początku zakładaliśmy długofalową współpracę i budowanie silnej więzi na wielu płaszczyznach. Stawiamy drużynie ambitne cele, ale wspierając ją staramy się równocześnie dbać o jej przyszłość i budować silny związek z regionem. Jednym z najlepszych tego przykładów jest stworzenie wspólnie z klubem największego na Pomorzu i unikatowego w Polsce programu społeczno-sportowego…

Najnowsze

1 liga

GKS Tychy ze zwycięstwem w Bielsku-Białej. Podopieczni Banasika doskakują do czołówki [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
GKS Tychy ze zwycięstwem w Bielsku-Białej. Podopieczni Banasika doskakują do czołówki [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...