Reklama

Kim Pogoń łata dziurę po Lewandowskim? Reprezentantem RPA

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2014, 18:57 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jak pewnie doskonale wiecie, zdarza nam się – i to dość często – krytykować polskie kluby za robienie z Ekstraklasy śmietnika, w którym obcokrajowcy siódmego sortu przebierają się za piłkarzy. Tym razem jednak wstrzymamy się od tak jednoznacznych opinii. Był palący problem, jest w miarę logiczne rozwiązanie. Pogoń Szczecin po odejściu do Włoch Mateusz Lewandowskiego pilnie potrzebowała lewego obrońcy. Młody Hubert Matynia średnio wypadał w dotychczasowych spotkaniach, a Tomasz Lisowski dalej nie w pełni sił. Na ratunek Ricardo Nunes.

Kim Pogoń łata dziurę po Lewandowskim? Reprezentantem RPA

Tak, ten sam Ricardo którego pół roku temu przymierzała do siebie Lechia Gdańsk. Zawodnik zyskał aprobatę Michała Probierza, pomyślnie przeszedł testy medyczne i spokojnie czekał w hotelu na złożenie autografu pod półtorarocznym kontraktem. Tyle tylko, że właśnie wtedy w Lechii dochodziło do zmian właścicielskich i wszystkie transfery zostały wstrzymane. Nunes spakował więc szczoteczkę do zębów i ruszył do Bułgarii. W Levskim Sofia wielkiej kariery nie zrobił, ale to wciąż piłkarz o niezłym, jak na nasze standardy, CV.

Przede wszystkim: reprezentant RPA. W drużynie narodowej debiutował zresztą na Stadionie Narodowym. W drużynie „Bafana Bafana” wystąpił do tej pory pięć razy. Oczywiście, żadna to wielka nobilitacja, w tej samej reprezentacji grał chociażby Daylon Claasen, ale gwarancja jakieś tam przyzwoitości jest.

Co o nim wiemy? Przede wszystkim bardzo dobrze ułożona lewa noga. Pewnie nie tak jak u Stilicia, ale porównywalnie do chociażby Dudu, a to przy lekkim deficycie lewonożnych skrajnych obrońców, coś znaczy. Nunes bije stałe fragmenty gry, więc odciąży trochę w tym elemencie Rafała Murawskiego, który kopał ze stojącej piłki z każdego miejsca na boisku. W przeszłości grał głównie na lewym skrzydle – stąd chociażby siedem bramek w jednym sezonie na Cyprze – i inklinacje ofensywne zostały mu do dziś. Mówiąc wprost – lepiej atakuje niż broni. Piłki uczył się w Benfice Lizbona, jako tako rokował, więc dostawał powołania do kadry U-17, ale największe sukcesy odnosił późnej. Z Żyliną zdobył mistrzostwo Słowacji i krajowy puchar, ale nas lekko zastanawia jego tendencja do ciągłej zmiany klubów. Pogoń będzie już jego dziesiąty przystankiem w karierze, a – umówmy się – jeśli nie nazywasz się Zlatan Ibrahimović albo Nicolas Anelka, takie podróżowanie po świecie jest trochę podejrzane.

Koniec końców, Pogoń niewiele ryzykuje. Zatrudniła piłkarza, którego chciała już wcześniej – był temat przyjścia Nunesa do Szczecina po zamieszaniu w Lechii – na pozycję, na której ma problem i w dodatku zapewne nie za krocie, bo wchodzimy w okres, o którym Radosław Osuch mówi, że to czas na akcje pod tytułem „przyczajony tygrys, cwany lis”. Im dłużej zawodnik zostaje bez kluby, tym szybciej jego oczekiwania płacowe idą w dół. Nie zostaną również zaburzone zbytnio proporcje w szatni – co prawda Pogoń traci tytuł samodzielnego lidera w klasyfikacji na najbardziej polski klub w Ekstraklasie, ale pięciu obcokrajowców to dalej nie jest najgorszy wynik.

Reklama

A już w piątek Pogoń gra z Lechią, która Nunesa zrobiła w bambuko.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...