Reklama

LIVE: 2:2 w Krakowie, pierwszy punkt Chorzowa

redakcja

Autor:redakcja

10 sierpnia 2014, 13:48 • 28 min czytania 0 komentarzy

Dzisiaj mieliśmy zacząć LIVE od dwóch meczów rozgrywanych o 15.30, ale niestety, miniony tydzień w piłce wymusił nieco inne rozwiązania. W Lechu – wiadomo, trwa próba ułożenia na nowo planu gry – bez Rumaka, z nowym trenerem, z nowymi ambicjami i założeniami. W Legii… Cóż, w Legii żałoby nie przerwało nawet 5:0 w weekend. Dziś konferencja władz klubu dotycząca decyzji UEFA. Zaczynamy więc nasz tradycyjny LIVE już teraz, by raportować wam na żywo, co dzieje się w dwóch największych polskich klubach. Potem naturalnie zostaniemy z wami, aż do końcowego gwizdka w ostatnim meczu. Zapraszamy.

LIVE: 2:2 w Krakowie, pierwszy punkt Chorzowa

19.56
Kończymy dzisiejszy, nieco wydłużony LIVE. Dzięki za uwagę i wracamy za tydzień, trzymajcie się!

19.53
Koniec dość nudnawej drugiej połowy. Wisła ostatecznie wyszarpuje remis na kilka minut przed końcem, choć z przekroju całego meczu – zasługiwała raczej na zwycięstwo. Ruch zdobywa pierwszy punkt, ale liga jeszcze przez kilka tygodni będzie dla nich nieistotna – nie po tym, co Chorzów prezentuje w Lidze Europy. Wiślacy z pewnością nieszczególnie zachwyceni, ale po tych zmarnowanych sytuacjach „Niebiescy” mogli skaleczyć nie raz, ale ze trzy razy, a wtedy podopieczni Smudy już by się nie podnieśli.

19.44
No. Widocznie Brożek czekał z golem, aż go skrytykujemy w LIVE. Po kilkunastu złych zagraniach – znakomite wykończenie po dośrodkowaniu Sadloka. 2:2 i Wisła znowu strzela gola w końcówce, dokładnie tak jak ostatnio z Lechem. Ciekawe, czy stać ich jeszcze na zwycięskie trafienie.

19.40
Czternasta sytuacja Brożka, w poprzedniej zmasakrował Kamińskiego, teraz uderzył sobie głową w bark… No bez formy, absolutnie bez formy. A cała Wisła – w drugiej połowie z dwoma celnymi strzałami. Tragicznie…

Reklama

19.32
Gdy na boisku meldowali się Zając i Efir, stwierdziliśmy, że to właśnie oni mogą tutaj przesądzić o wyniku meczu. Minęło kilka minut i Zając traci piłkę w polu karnym Ruchu (raczej czysto, nie wykluczamy faulu, czekamy na więcej powtórek), błyskawiczna kontra chorzowian, Starzyński dogrywa do Efira, a ten znakomicie wykańcza całą akcję i zdobywa drugiego gola dla Ruchu. 2:1 i szansa na pierwsze punkty, a może nawet pierwsze zwycięstwo. Wisła miała tyle szans, tyle strzałów, a teraz czeka ją desperacka walka choćby o punkt… Kwadrans do końca.

19.22
Generalnie jest tak, jeśli chodzi o trudność: strzał zza połowy jest najtrudniejszy, potem są te wszystkie strzały z dystansu, potem dołożenie nogi do pustej bramki, wepchnięcie jej dowolną częścią ciała, dobicie wślizgiem piłki zbliżającej do bramki. A potem jest sytuacja Kuświka sprzed chwili. Nie ma już prostszych. Naturalnie nadal 1:1, bo Kuświk wie, że „niemożliwe nie istnieje”. Niemożliwe, żeby nie trafił, co?

19.19
Mecz Wisły z Ruchem dość jednostajny – nuda, nuda, nuda, Brożek w sytuacji podbramkowej, nuda, nuda, Brożek przegrywa z Kamińskim, nuda, nuda – i tak dalej. Generalnie pierwsza połowa przypominała wymianę ciosów podstarzałych bokserów, teraz panuje klincz z leniwymi i nielicznymi sierpowymi.

19.13
Ciekawa opinia z komentarzy na Weszło, mikolajfranczak sugeruje, że Legia w zamian za miejsce w kolejnej rundzie mogłaby zaoferować Celtikowi oddanie wszystkich premii z tytułu gry w LM. Wytrącony argument Szkotów, że nie mogą działać na szkodę finansową spółki, a przy tym udowodnienie, że faktycznie piłka jest ważniejsza od pieniędzy.

19.08
Druga połowa zaczyna się tak samo, jak wyglądało pierwsze 45 minut. Wisła atakuje, Brożek pudłuje, Twitter o Legii i Celtiku dyskutuje, wybaczcie za rymy czasownikowe. Uaktywnił się Boruc, który napisał wprost – nie wierzy, by jego autorytet był dla „The Bhoys” cenniejszy, niż dziesięć milionów euro z Ligi Mistrzów.

19.00
Obejrzeliśmy powtórki i dochodzimy do wniosku, że ten mecz Zawiszy z Podbeskidziem strasznie nie pasował do tej niedzieli. I całe szczęście, że Lech z Lechią nie był grany równocześnie ze spotkaniem w Krakowie.

Reklama

18.50
Koniec pierwszej połowy, w której Wisła dominowała, strzeliła dwa gole, pokazała, że Burliga jest w gazie, ale i tak zeszła z remisem 1:1. Ruch bez szału, jedyna fajna akcja przyniosła od razu gola. Szybki mecz, sporo sytuacji, brakuje tylko dopingu i… trochę skuteczności. Plus dopingu, ale to już inny temat.

18.45
Obudził się Starzyński, który świetnie uruchomił Babiarza, ale przede wszystkim – właśnie Babiarz zrobił coś, o co nigdy byśmy go nie podejrzewali. Finezja, zwrotność, wyczucie chwili i wspaniała asysta przy golu Dziwniela. Mamy 1:1.

18.43
Celtic zgodnie z przewidywaniami wydał oświadczenie, w którym wyraża zawód komentarzami ze strony Legii, upomina, że w ogóle nie jest zaangażowana w sprawę prowadzoną od początku do końca przez UEFA i zapowiada szerszy komentarz „we właściwym czasie”. Mądra gra ze strony „The Bhoys”, którzy ratują jednocześnie i wizerunek, i awans do IV rundy LM. Oczywiście w Polsce już raczej nie są mile widziani, ale trudno oczekiwać, by ktoś z Europy pamiętał o całej sprawie za dwa tygodnie.

18.38
Starzyński-Time. W tym momencie, po takich niespełna czterdziestu minutach pomocnika Ruchu, Kocian powinien znowu zarzucić wędkę.

18.35
Określić defensywę Ruchu mianem nieszczelnej, to właściwie spory komplement. To raczej jedna wielka dziura, momentami i miejscami udająca jakąś zaporę. Dobrze, że mają Kamińskiego, a przed sobą ofensywę Wisły, wraz ze wszystkimi konsekwencjami tego określenia. Tak, łącznie z pragnieniem wjechania do bramki. Tak, łącznie ze strzałami wprost w bramkarza w klarownych sytuacjach.

18.30
Całkiem sympatyczny, miły mecz – przez chwilę okres gry cios za cios, ząb za ząb, okazja za okazję, niecelny strzał za niecelny strzał (chyba już wykorzystywaliśmy to określenie, jeśli tak, to przepraszamy za dubla). To co zwraca uwagę – posiłki z Chorzowa wyglądają całkiem solidnie, nawet ten Sadlok. Smuda tym samym z boków obrony złożonych z dwóch piłkarzy o dość ograniczonym potencjale i umiejętnościach stworzył zupełnie solidny duet przydatny pod obiema bramkami. Czapki z głów.

18.25
Trwa starcie na decybele między trybunami w Bydgoszczy a tymi w Krakowie. Wynik niedzielnego boju w najlepszym wypadku hokejowy.

18.21
Jako że wydarzenia na boisku w Krakowie są dla nas zbyt szybkie i zbyt skomplikowane, zamiast walczyć z czasem opisując wam to wszystko, podlinkujemy tekst po meczu Lechii z Lechem. Całość W TYM MIEJSCU, fragment poniżej:

To by była typowa dla Mariusza Rumaka historia. Zdążył poważnie dać ciała w rozgrywkach pucharowych, każdy mówi o tym, że jego czas dobiegł końca, a tymczasem – w dramatycznych okolicznościach wygrywa i unika ścięcia. Ale nie, nie tym razem… Chociaż Lech w samej końcówce za sprawą rezerwowego zwyciężył w ważnym meczu w Gdańsku, to pozycji trenera wcale to nie zmienia: we wtorek ma polecieć.

– Żal i pretensje mogę mieć do siebie, bo to ja odpowiadam za to, jak zespół wygląda – przyznał przed pierwszym gwizdkiem Rumak. Z klasą i z pokorą. Bez wydurniania się, bez szukania wymówek, bez opowiadania głupstw. Prosto i szczerze. Brawo.

18.17
Co tu się właściwie stało?! Ręką zagrywa jeden z chorzowian, ale gospodarze i tak oddają strzał zdobywając znakomitego gola. Piłkarze z Krakowa się cieszą, ale sędzia… nakazuje wykonać rzut wolny tuż przed polem karnym. Ze stojącej piłki bardzo groźnie znów uderza Garguła, a kolejne kilkadziesiąt sekund później – rzut karny po faulu na Jankowskim. Nie nadążamy opisywać tego, co się wyczynia w „szesnastce” chorzowian.

Rzut karny wykorzystuje Boguski (ledwo, ledwo…) i mamy 1:0, chociaż według nas to bardzo krzywdzące dla „Białej Gwiazdy”, która trafiła do siatki już dwukrotnie.

18.10
Wisła w wyśmienitej sytuacji, ale na posterunku Kamiński. Tym samym w wewnętrznym rankingu Kamińskich jest już przed Marcinem, jeśli chodzi o liczbę udanych zagrań defensywnych w tę upalną niedzielę.

18.00
Gramy.

17.54
Mistrzowie organizacji.

17.50
Składy. Jesteśmy ciekawi, ilu chorzowian wciąż na kacu po czwartkowym świętowaniu. A tak na marginesie – widzieliście kiedyś takie zwycięstwo, które przeszłoby w takiej kompletnej ciszy? Wszyscy tak zajęci Legią i Lechem, że Ruch mógłby położyć Duńczyków 8:0, a dzisiaj pewnie niektórzy nie pamiętaliby nawet z kim grał.

Ruch: Kamiński – Helik, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel – Babiarz, Surma – Kowalski, Starzyński, Zieńczuk – Kuświk.

Wisła: Buchalik – Burliga, Głowacki, Dudka, Sadlok – Garguła, Stilić, Uryga, Jankowski, Boguski – Brożek.

17.43
Powoli przenosimy się na stadion Wisły. Prawie zapomnieliśmy przez te zwycięstwa w Lidze Europy, że Ruch ma na razie na koncie trzy porażki. Dziś sprawdzi się z „Białą Gwiazdą”, która ma na rozkładzie Lecha… Będzie się działo.

17.36
Ależ przypieprzył Giroud. Śliczny gol.

17.30
Koniec również w Gdańsku, gdzie Kędziora i Teodorczyk w kilka minut rozłożyli na łopatki gospodarzy. Czy to była odpowiedź zespołu, który został ośmieszony przez islandzkich studentów? I tak, i nie. Tak, bo Lechia to nie kalafiory, ani kasztany, wręcz przeciwnie, grają nieźle, mają skład na papierze, a dziś jeszcze wsparcie wielotysięcznej rzeszy kibiców. Nie, bo 2:1 wyrwane w końcówce to jednak inna skala, niż odpowiedź Legii, która swoją kompromitację próbowała zakryć popchnięciem Łęcznej pięcioma golami.

W ostatecznym rozrachunku jednak – Lech podniósł się z kolan, dopisał trzy punkty i jednocześnie odebrał komplet bezpośredniemu rywalowi do walki o puchary, bo tak jednak trzeba określać Lechię. W ładnym stylu żegna się Mariusz Rumak, mistrzem pożegnalnej ceremonii trzeba obwołać fenomenalnego dziś Kędziorę. Oglądając kolejne wrzutki tego piłkarza, przypominały nam się słowa jakiegoś piłkarza bodaj nt. Xaviego. Facet rozdawał takie cukierki, z których po prostu nie wypadało nie skorzystać. I tak naprawdę nie ma znaczenia, kto krył Teodorczyka przy centrach Kędziory – czy był to solidny Janicki, czy nieporadny Valente, czy Możdżeń – wrzutki były perfekcyjne. A Legia chyba podebrała Lechowi nie tego prawego obrońcę co trzeba. Kędziora przy takiej formie to absolutna czołówka defensorów Ekstraklasy. Jedenastkę kolejki ma już murowaną.

17.25
Koniec! Smutny, bardzo smutny widok pustych trybun Zawiszy, na których nieliczni kibice oglądali, jak ich zawodnicy wypuszczają z rąk zwycięstwo. Wielkie słowa uznania dla Podbeskidzia – atakowali rzadko, ale za każdym razem bardzo groźnie. No i pewnie powoli nadchodzi ten moment, gdy będzie trzeba zacząć dyskusję o budowaniu drużyny wyłącznie na obcokrajowcach. Dzisiaj ci z Zawiszy spisywali się nieźle, ale kropki nad i postawić żaden z nich nie potrafił. A zemstę przyniósł Chmiel (przeczytajcie to zdanie na głos, brzmi fenomenalnie).

17.22
Posłuchajcie uważnie, bo to naprawdę wymaga podkreślenia. Pazio. Adu Kwame. Chmiel. Ten tercet wypracował gola, prawdopodobnie na wagę trzech punktów, dla Podbeskidzia w meczu z bydgoskim Zawiszą. Pazio. Adu Kwame. Tak, to nie pomyłki, właśnie oni. Znakomite rozegranie na skrzydle, piłka trafia do Chmiela i mamy 2:1!

17.20
Giroud! Arsenal po godzinie gry zdobywa trzeciego gola, Manchester City na kolanach, a „Kanonierzy” prawdopodobnie dołożą do swoich gablot z pucharami Tarczę Wspólnoty.

17.15
Ależ okres gry Lecha Poznań! Identyczna akcja, znów genialna wrzutka Kędziory, znów Teodorczyk robi pożytek ze wzrostu, znów stoperzy Lechii w malinach. Lech prowadzi 2:1 po niesamowitych minutach, przede wszystkim w wykonaniu Kędziory.

17.12
Pochwaliliśmy Kędziorę, jeszcze nie skończyliśmy przygotowywać wpisu i co? Perfekcyjna wrzutka do Teodorczyka i mamy 1:1. Lech wraca do gry. Po okresie… może nie gorszej, ale wolniejszej gry mecz znowu przyspiesza.

Podobnie zresztą w Bydgoszczy, gdzie przed momentem w słupek uderza Zawisza. Powoli zapominaliśmy, ze tam też trwa mecz.

17.10
Chwalimy Lecha za wprowadzenie Kownackiego, Linetty’ego, który teraz jest kontuzjowany, a parę słów należy poświęcić 20-letniemu Kędziorze, który też rokuje na kawał piłkarza. Solidnie w defensywie, świetny strzał głową przy stałych fragmentach, a przy tym bardzo dobre wrzutki nawet z odległości 40-50 metrów od bramki. Ceesay raczej do jedenastki nie wskoczy, jak już za parę lat wróci do zdrowia.

17.08
Sennie na obu boiskach. Nie to co w Salzburgu.

17.00
Zaczynaliśmy dzisiaj od konferencji, jej obszerne fragmenty omówiliśmy w LIVE, ale zachęcamy też do zapoznania się z tekstem podsumowującym dzisiejsze spotkanie przy Łazienkowskiej. TUTAJ całość, poniżej fragment.

Teraz mistrz Polski rozpoczyna walkę prawną, którą wczoraj na naszych łamach zapowiadał Zbigniew Boniek. Klub nie uchyla się od odpowiedzialności za to, że zawinił (to przecież oczywiste), ale walczyć chce z niewspółmierną do przewinienia karą – w czym ma stuprocentową rację, bo kara jest niedorzeczna. Argumentami mają być liczne, chociaż drobne, uchybienia formalne Komisji Dyscyplinarnej UEFA. Bo skoro za drobne uchybienie formalne można było odsunąć Legię od walki o Ligę Mistrzów, to na tej samej zasadzie – taką nadzieję ma klub – można uchylić nieprawidłowo wydane orzeczenie. – Ale szanse nie są duże. Tak naprawdę musimy przejść przez ścieżkę odwoławczą w UEFA, by na koniec dotrzeć do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie – mówili właściciele Legii. Bo w Lozannie europejskiej federacji zdarza się przegrywać i tam – tak przynajmniej twierdzą działacze – większe znaczenie ma duch sportu.

16.56
Jesteśmy naprawdę zachwyceni Dawidem Kownackim. Nie to, że chłopak zalicza jakieś niesamowite asysty czy strzela gole (to znaczy strzela, ale mu nie uznają). Praktycznie każde zagranie tego zawodnika jest przemyślane. Inteligencja i dojrzałość jak u 29-letniego starego wyjadacza. Kupę kasy Lech zarobi na tym chłopaku.

16.50
Słuszna uwaga w sprawie Celtiku.

16.47
To już oficjalne – Łukasik spuchł w 55. minucie. Czyli jest progres.

16.44
Sporo się dzieje w Polsce, ale musimy odnotować, że Arsenal (tak, właśnie ten Arsenal z Wengerem na ławce) zmierza po kolejne trofeum. Prowadzi bowiem już 2:0 z Manchesterem City w meczu o Tarczę Wspólnoty. Gole Cazorli i Ramseya, asysta Sancheza… Fajnie, naprawdę fajnie zapowiada się dla londyńczyków nadchodzący sezon. Z drugiej strony – mamy dopiero końcówkę pierwszej połowy, nie takie rzeczy Arsenal przegrywał.

16.40
GOL! Takie to… typowe dla Podbeskidzia. Szarpanina w środku pola, w końcu piłka jakoś magicznie trafia pod nogi Chmiela, ten – w sposób podobny do podania Carlosa przy pierwszym golu – oddaje do Kołodzieja. Numer dziewięć w Podbeskidziu ładuje zaś na krótki słupek, Witan nie nadąża i mamy 1:1.

A w Gdańsku Wołąkiewicz pracuje na miano najgorszego obrońcy ligi. Właśnie był bliski zaliczenia cudownej tzw. „poślizgowej” asysty przy bramce Makuszewskiego, gdyby nie fakt, że byłemu skrzydłowemu Tereka strasznie brakuje skuteczności. Bardzo ciekawą politykę transferową prowadzi Lech – budować obronę bez obrońców. Nieśmiało typujemy, że może się zemścić. Z drugiej strony – mamy też odpowiedź ze strony Lecha – pierdolnięcie Jevticia w poprzeczkę. Tak, pierdolnięcie, a nie strzał. Słowo „uderzenie” też nie do końca by to oddawało.

16.37
Swoją drogą, jeśli chcecie zobaczyć co w praktyce oznacza bojkot kiboli przełączcie z Lechii (przeszło 25 tysięcy kibiców na stadionie) na Zawiszę (jakieś dziesięć razy mniej, bez dopingu). Kontrast daje po mordzie.

16.36
Śpiączka pojawia się na boisku w Bydgoszczy. Zostawiamy wam kwestię interpretacji tego zdania.

Trwa również analiza wzroku liniowego w Gdańsku, który potrafił dostrzec spalonego Lecha.

16.25
Andrzej Kałwa cały czas w formie. Tu reakcja na rękę w polu karnym Zawiszy.

16.18
#NieMaSadajewa. Czerwona kartka za brutalne zdeptanie Trałki. Przypomnijmy jednak, że w poprzednim sezonie był już taki mecz, w którym Lechia po wylocie Czeczena wyglądała jeszcze lepiej.

Koniec pierwszej połowy w Bydgoszczy – Podbeskidzie bez celnego strzału, ale również bez rzutu karnego po zagraniu ręką – z naszej perspektywy wyglądało to na ewidentną „jedenastkę”, chociaż mamy delikatne wątpliwości, czy faktycznie całość działa się jeszcze w polu karnym. Zawisza cały czas przeważa, ale z drugiej strony – ten słupek, teraz ten niepodyktowany karny… Gdy już Podbeskidzie wydostaje się z połowy, jest dość groźne. Inna sprawa, że błąd Peskovicia podarował gospodarzom jednego gola, ale jego wcześniejsze interwencje uratowały gości przed stratą jakichś trzech kolejnych.

16.12
W końcu ruszył Lech, świetna centra Lovrencsicsa do Kownackiego, ten się urywa obrońcom, trafia do siatki i… I sądziliśmy, że to kolejny fatalny błąd sędziego, może nawet wypaczający wynik meczu. Węgier według nas nie był na spalonym. Katastrofalna pomyłka liniowego, który zabiera gola największemu talentowi polskiej piłki. Oj, a jednak był spalony. Stopa Lovrencsicsa przekroczyła linię o 10 centymetrów. Bijemy się w pierś i od razu przeprosiny dla liniowego, który popisał się sokolim wzrokiem, w życiu byśmy tego nie wychwycili.

16.09
Na prowadzenie wychodzi też Lechia. Defensywa Lecha w swoim stylu nie radzi sobie z niczym, co nadjeżdża, Wołąkiewicz fauluje Vranjesa, a Bośniak – jako że z karnych nie myli się nigdy – otwiera wynik. Zasłużenie.

16.06
Pochwaliliśmy Peskovicia, więc chwilę później odpieprzył manianę godną najbardziej parodystycznych golkiperów tej ligi. Fatalne wybicie przejmuje Luis Carlos, obsługuje niesamowitym podaniem Kadu i mamy 1:0 dla bydgoskiego Zawiszy. Genialna asysta Carlosa, duża klasa.

W drugim meczu tempo piłkarskie na moment siadło, natomiast Sadajew włącza się przede wszystkim do tych akcji, gdzie potrzebne są pięści, a nie umiejętności. Grzelczak po chamsku popycha Kędziorę, zasługuje na żółtą, nie dostaje jej, ale po szamotaninie, jakie zawsze kojarzą nam się z Copa Libertadores, kartkę musiał dostać Zaur. Bo zawsze jak coś się dzieje, to… wiadomo. #JestSadajew.

16.04
W 59. minucie Milik szedł z boiska, mimo że druga połowa była w jego wykonaniu zdecydowanie lepsza. Wreszcie był pod grą i ładnie rozprowadził kilka akcji Ajaksu. Dwie minuty po zmianie stron Polak zaliczył nawet połowę asysty. Dał się sfaulować na 35-metrze, a do futbolówki podszedł Lasse Schöne. Duńczyk uderzył w środek bramki, piłka nie dotknęła żadnego przeciwnika i… wpadła do siatki. Gdyby De Boer zmienił Milika po pierwszych 45 minutach, nikt nie mógłby mieć żadnych pretensji. Kwadrans po przerwie zmienił jednak ogólne wrażenia i nie zdziwimy się, jeżeli w kolejnym spotkaniu znowu zobaczymy Polaka w pierwszej jedenastce. Cały występ oceniamy jednak na jakieś trzy minus.

16.00
Zawisza w natarciu, ale naprawdę w świetnej dyspozycji Pesković. Po słupku dla Podbeskidzia cały czas atakują bydgoszczanie, przed momentem dwie kapitalne sytuacje, ale oba strzały imponującymi robinsonadami broni bramkarz „Górali”.

Na Twitterze tymczasem…

15.55
Zawisza z Podbeskidziem nadal bez większego błysku (no i naturalnie bez dopingu, co odbiera sporo z atrakcyjności), za to wciąż niezłe tempo utrzymują lechici i lechiści. Najpierw Kownacki genialnie podaje lewą nogą do Hamalainena, ale temu nie udaje się dobiec do piłki. Samo podanie… Mistrzostwo. Na takie błyski liczymy, Kownaś, częściej. Jeden Piast na sezon nie wystarcza. A już chwilę później – odpowiedź Lechii. Doskonała wrzutka Możdżenia do Makuszewskiego, ale ten obok bramki.

Jakości piłkarskiej w tym meczu jest więcej niż czasem przez cała kolejkę. A to dopiero 20. minuta. Gra druga i trzecia siła ligi? Na papierze – możliwe, w tabeli i patrząc na ostatnie wyniki niekoniecznie, ale dziś na boisku – tak, to brzmi prawdopodobnie.

15.50
Pytanie numer jeden – czy Łukasik wytrzyma kondycyjnie ten mecz i czy spuchnie przed czy po trzydziestej minucie?

Na Twitterze tymczasem trwa mała zadymka – czy powinniśmy obwiniać Celtic, który mógłby honorowo zrzec się awansu, czy raczej mailowanie i prośby słane do Szkocji to rodzaj żebractwa? Najciekawiej wygląda dyskusja Michała Pola z Andrzejem Kałwą.

15.47
Tymczasem Milik zalicza połowę asysty. Dał się sfaulować na 35-metrze, a do futbolówki podszedł Lasse Schöne. Duńczyk uderzył w środek bramki, piłka nie dotknęła żadnego przeciwnika i… wpadła do siatki. Ajax-Vitesse 2:0.

A w Bydgoszczy w poważnych tarapatach gospodarze, ale dwa strzały Podbeskidzia lądują najpierw na słupku, a potem obok bramki. Nudnawy mecz, do tej pory przeważał Zawisza, ale tak naprawdę, dopiero ta sytuacja podopiecznych Ojrzyńskiego po kwadransie gry trochę podniosła nam ciśnienie. Wszyscy się zgadzamy, że jak dotąd rozsądniej było oglądać Lechię z Lechem.

15.43
Swoją drogą, kiedy dokładnie nadszedł ten moment, kiedy całe środowisko piłkarskie przestało uznawać Marcina Kamińskiego za dobrego, zdolnego obrońcę? Bo to, że ten moment nadszedł, jest niestety pewne. Problem Kamińskiego polega jednak na tym, że ten nigdy nie był obrońcą, ale niezłym zawodnikiem, którego ktoś do obrony wepchnął.

A jeszcze wracając do konferencji…

15.38
180 sekund i kolejna świetna akcja Lechii. Grzelczak przebija się przez defensorów Lecha, jak Sa wczoraj przez turystów z Łęcznej, ale Vranjes z bliska nie trafia główką. Napór Lechii rośnie, a tempa jako pierwszy nie wytrzymał Trałka, który chyba doznał jakiegoś urazu. Teodorczyk już był gotowy, ale ostatecznie pomocnik Lecha został na boisku.

15.36
Niezłe tempo w Gdańsku. Na centrę Kownackiego odpowiada niezłym rzutem rożnym Lechia, ale Janicki z piętnastu centymetrów nie trafia do pustej bramki. Trafiliby to nawet podopieczni Rumaka w meczu z europasterzami. Tak sądzimy.

15.34
I kto czuje się bardziej egzotycznie? Banaś, czy Witan, Strąk, Ziajka i Drygas z tymi wszystkimi Samuelami, Fleurivalami i Argyriouami?

15.31
Ostatnio w sporym wywiadzie z Pawłem Golańskim poruszyliśmy temat „migracji” tej słynnej (niesławnej?) „Bandy Świrów” z Kielc w kierunku zespołu Podbeskidzia. W pierwszej akcji pressing z wślizgiem na bramkarza. Tak, te pogłoski o przejściu wraz z Ojrzyńskim nieco specyficznego ducha nie są chyba wcale przesadzone.

15.24
Napisać, że w pierwszej połowie starcia Ajaksu z Vitesse (1:0) Arkadiusz Milik był niewidoczny, to nic nie napisać. Polak miotał się między obrońcami przeciwnika, dawał się wyprzedzać i zaliczył najmniej kontaktów z piłką spośród wszystkich piłkarzy na boisku. Raz na jakiś czas, kiedy udawało mu się zgubić krycie, koledzy raczej go nie dostrzegali. Wyjątkiem była sytuacja z pierwszej minuty, kiedy to Milik dostał świetną piłkę, uniknął spalonego i wychodził sam na sam z bramkarzem przeciwnika. Niestety Polakowi zabrakło koncentracji i w dziecinny sposób dał się wyprzedzić obrońcy. Pierwsza połowa zdecydowanie do poprawki.

15.22
Rumak: Żal i pretensje mogę mieć do siebie, bo to ja odpowiadam za to, jak zespół wygląda. Nie upieram się przy tym, by tu zostać. Chodzi o to, by pracowała jak najlepsza osoba dla Lecha.

A my zastanawiamy się, czy tą osobą jest ktoś z duetu Fornalik-Skorża. Cóż…

15.18
Składy na drugi z meczów, który dziś pozostanie zdecydowanie w cieniu starcia gdańsko-poznańskiego. Korzym z zatruciem pokarmowym, Demjan na ławce, a Zawisza w opcji „późna Pogoń Ptaka”. Nie wróżymy rewelacji.

Podbeskidzie: Pesković- Górkiewicz, Konieczny, Pietrasiak, Pazio- Chmiel, Iwański, Sloboda, Patejuk – Kołodziej – Chrapek.

Zawisza: Witan – Argyriou, Micael, Strąk, Ziajka – Carlos, Drygas, Fleurival, Alvaro, Porcellis – Kadu.

15.12
A, jeszcze zanim zaczną się mecze, które mogą w tej kwestii jeszcze coś zmienić – chyba znamy największy absurd niedzieli. Dziennikarz „Piłki Nożnej”, Piotr Wojciechowski, zapytał na konferencji, czy nie należałoby wyciągnąć konsekwencji wobec sztabu szkoleniowego, który zadecydował o wpuszczeniu Bereszyńskiego na boisko. Posiłkował się przy tym ciągłością pracy trenerskiej, bo po zwolnieniu Urbana Magiera został przesunięty do rezerw. Nie do końca to wszystko zrozumieliśmy, zresztą tak samo jak Leśnodorski, ale jeśli był to dość mocno zakamuflowany cios w Norwega, albo jego asystenta… Cóż, nie wiemy jak to skomentować.

15.05
Składy na mecz Lecha. Jak odpowie „Kolejorz” na czwartkową kompromitację, szczególnie w kontekście reakcji Legii na swój samobój z Ligi Mistrzów?

Lechia: Trela – Możdżeń, Valente, Janicki, Leković– Makuszewski, Borysiuk, Vranjes, Łukasik, Grzelczak – Sadajew.

Lech: Kotorowski – Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Trałka, Jevtić – Kownacki, Hamalainen, Lovrencsics – Ubiparip.

14.58
Jak najkrócej można streścić konferencję Legii? Mądra. Wyważona. Dyplomatyczna i starająca się – nawet jeśli popełniono kardynalny błąd, czy serię błędów – pokazać klub w jak najlepszym świetle. Specjaliści od PR’u i marketingu zwróciliby pewnie uwagę na tworzenie narracji, opowieści, którą można ślicznie sprzedać w mediach, nie tylko krajowych. Wyjść z tej tragedii z twarzą to spora sztuka, legioniści jednak podjęli walkę.

14.52

Zakończyła się konferencja Legii, trwa mecz Ajaksu, na razie nie padły bramki, a tak sytuację Milika opisuje portal Benefoot.

Obecny skład Ajaksu jest pierwszym, który można nazwać składem Franka de Boera. Z obecnej kadry zespołu tylko Kenneth Vermeer i Daley Blind nie debiutowali pod skrzydłami holenderskiego szkoleniowca. Z drugiej strony nawet Blind rozkwitł jako piłkarz dopiero w czasach, kiedy drużyną zarządzał De Boer. Można powiedzieć, że dzisiejszy Ajax jest praktycznie w całości stworzony przez byłego gracza Barcelony. Dzisiejsza kadra jest prawdopodobnie silniejsza, niż w poprzednim sezonie, a także młodsza, ze średnią wieku 22,1 lat. W presezonie świetne wrażenie zrobił Milik i czas pokaże, czy równie dobrze będzie się prezentować na poziomie Eredivisie. Dodatkowo presję na niego będzie wywierać Ricardo Kishna, który ostatnio zrobił duże postępy. Już w poprzednim sezonie młody Holender pokazał się z dobrej strony, ale teraz – po kontuzji Fischera – stał się pierwszym wyborem na pozycji lewego pomocnika.

14.50

Leśnodorski: Gdy zobaczyliśmy, że Bartek na stronie UEFA jest na liście, uważaliśmy, że nie ma sensu drugi raz go wpisywać. Zaangażowaliśmy osoby, które mają duże doświadczenie przed tym trybunałem. Współpracujemy z międzynarodowymi prawnikami, którzy teraz nad tym siedzą.

Mioduski: Postaramy się to naprawić. Będziemy walczyć o swoje i o Legię.

14.46

Leśnodorski: Wsiedliśmy do samolotu, dostaliśmy ogólnego maila, że komisja wszczyna postępowanie w sprawie Bartka. Zaczęliśmy dopiero szukać, co mogło się zdarzyć, na jakiej podstawie i jakie są możliwe konsekwencje. Bereszyński nie powinien się w ogóle znaleźć na ławce. Trener ani asystent nie są od protokołów.

Dostaliśmy od trzech delegatów pisma, że takich sytuacji w drugiej rundzie było kilka i delegaci na miejscu pomagali obsługiwać klubom ten system z dobrej woli. Trybunał Arbitrażowy jest niezawisły i ocenia według własnej woli.

Jesteśmy wewnętrznie przekonani, że w tej sprawie totalnie nie chodzi o pieniądze i zarówno my, jak i piłkarze lub kibice, większość społeczności legijnej nie przyjęłoby takie rozwiązania jak Celtic. Można tak teoretyzować, ale tak myślę.

Mioduski: Rozmawialiśmy, jak my byśmy postąpili. Mam przekonanie, że zachowalibyśmy się zgodnie z naszymi wartościami. Konsekwencje zostaną wyciągnięte, ale też dbamy o naszych ludzi. One kochają ten klub, a my nie jesteśmy bezduszną korporacją, która wykorzystuje wszelkie potknięcia pracownika. Wymagamy profesjonalizmu, kompetencji, ale błędy zawsze będą popełniane. Tutaj ludzie nie mogą żyć w strachu. Tego nie akceptujemy, tego w Legii nie będzie. Dla ludzi to duże tragedie, chcemy o nich zadbać i zrobić to w prawidłowy sposób. Apelowałbym do kibiców, by uwzględnili kwestie ludzkie. Skoro wymagamy od Celtiku pewnych wartości, to zachowajmy nasze własne.

Leśnodorski: Moją rolą jest wyciągnięcie konsekwencji. Jeden pan, który pracuje w klubie od kilkudziesięciu lat, sam spakował teczkę i odszedł. Zbigniew Korol, który jest częścią tego działu, ale jest Bogu ducha winny w tej sytuacji. Będę starał się go namówić, by wrócił. Marta udzieliła niefortunnych wypowiedzi, które wszczęły lawinę, nie chcę tego komentować, ale ona należy do grupy odpowiedzialnych osób.

14.38

Leśnodorski: Rozważamy case Sionu. Komisja Odwoławcza w UEFA zwykle utrzymuje decyzję pierwszej instancji, ale Trybunał Arbitrażowy dość często wydaje orzeczenia, które kształtują rzeczywistość.

Mioduski: Ten przypadek jasno pokazuje, że ponosimy konsekwencje działań z przeszłości. Nasza marka na poziomie UEFA nie jest najlepsza. Nie mamy marki klubu, który nie przysparza problemów. Wręcz odwrotnie. To jak z uczniem w szkole, który zawsze dostaje pały, a jak napisze coś dobrze, to i tak dostanie gorszą ocenę. Musimy budować reputację i ten proces ma to właśnie na celu. Pomimo tego błędu jesteśmy profesjonalni, potrafimy tak się zachować i chcemy uczestniczyć w tych gremiach. Nie mamy w UEFA tysiąca przyjaciół, którzy chcą nam pomóc.

Leśnodorski: Na naszych trybunach zawisła mała flaga Che Guevary i ktoś to zapisał w protokole, a na meczach Celtiku pojawiły się trzy bannery Antify, z ciekawości zajrzałem do protokołów i to się tam nie pojawiło.

Mioduski: Spodziewaliśmy się ostrej kary, ale nie aż takiej.

Leśnodorski: Ten przepis został wprowadzony po to, by zawodnicy zmieniający klub nie odbywali kary. Wcześniej, przed 2012 rokiem, było sporo wątpliwości. Nie było wiadomo, czy UEFA karała właściwie i teraz chcieli to wyeliminować.

14.33

Leśnodorski: Za cały dział sportowy odpowiada dyrektor sportowy i kierownik drużyny.

Z tego, co wiem od prezesa Bońka, UEFA chce, byśmy przeszli przez ścieżkę odwoławczą i nie będzie tego sabotować

Mioduski: Czasu jest bardzo mało, ale formalnie rzecz biorąc, musimy dostać uzasadnienie tej decyzji, którego do teraz nie dostaliśmy. Dopiero wtedy możemy składać odwołanie i rozpocząć proces. Jeżeli dostaniemy je za siedem dni, to będzie oznaczało, że nic się nie zmieni i zagramy w Lidze Europy. Proces będziemy jednak prowadzić niezależnie od tego, kiedy to wszystko się skończy. Pracujemy na okrągło, by się do tego przygotować. Realistycznie musimy jednak zaakceptować, że za te dziesięć dni będziemy musieli polecieć do Kazachstanu. Jako klub jednak nie odpuścimy.

14.31

Leśnodorski: Dostaliśmy nawet plakietki na losowanie Ligi Mistrzów, które w popłochu zostały nam odebrane. Po pół godzinie prawnik komisji wyszedł i powiedział, że zostaniemy zaproszeni na ogłoszenie wyjaśnienia, byśmy mogli przedstawić swoje stanowisko. Z internetu dowiedzieliśmy się, że Austriak wydał decyzję i była ona jednoosobowa. Nie było nas fizycznie w tej sali, ale taką dostaliśmy informację.

Prezes Boniek – według naszych rozmów – zachował się tak, jak powinien. Postarał się dowiedzieć, o co chodzi, zajął swoje jasne stanowisko, jest z nami w kontakcie. Prezes nie jest od rozstrzygania aspektów merytorycznych, ale ma zająć jeszcze oficjalne stanowisko. Bulwersuje go sytuacja, jak zostaliśmy potraktowani. Nie mieliśmy możliwości zająć naszego stanowiska. Nie chcę natomiast wypowiadać się za prezesa Bońka.

Mioduski: Nie liczymy jeszcze strat. Na tym etapie nie myślimy jeszcze o tym. Liczę, że zakwalifikujemy się do Ligi Europy, a czas na kwestie finansowe dopiero przyjdzie. To nie jest najbardziej istotne. Jestem w tym wszystkim idealistą, wierzę w ten klub, sport, piłkę i jej znaczenie społeczne. Cała ta sytuacja ma wymiar czystej sprawiedliwości.

Coraz częściej mówi się, że piłka to czysta komercja i duch sportu zginął. Jest w tym dużo prawdy, ale to nie znaczy, że musimy to akceptować. Wręcz nie powinniśmy. Chodzi tu o coś więcej. Nawet jeśli regulamin jest, jaki jest, takie konsekwencje nie powinny nas dotknąć. To dotyka nie tylko piłkarzy, ale wszystkich. Ludzie tracą swoje marzenia. Michał Żyro napisał w tweecie: „nie zabijajcie marzeń”. Jeśli ktoś jest lepszy na boisku, powinien wygrać. Błędy sędziowskie są normalne, a tutaj? (śmiech) To błąd administracyjny. To nie ma sensu! Szykujemy większą akcję z naszej strony.

Cała ta sytuacja pokazuje słabość nie tylko Legii, ale całego środowiska piłkarskiego. Jaką my mamy pozycję w tych gremiach UEFA? Pokazuje, że nie jesteśmy silni. Strasznie doceniam to, co Zbyszek Boniek próbuje robić i mu za to dziękuję, ale może ta sprawa pozwoli nam pomyśleć, jako Polska, że musimy zaistnieć na tym poziomie. To da nam wiedzę, by nie popełniać takich błędów, a po drugie pozwoli zrozumieć, jak te organizacje funkcjonują. Będziemy się tym zajmować w klubie, ale powinniśmy też na poziomie związku, federacji i krajowym.

14.24

Leśnodorski: To nie jest nasze myślenie życzeniowe. Według regulaminu dyscyplinarnego w tego typu sytuacjach oczekuje się, by kluby nawiązały dialog.

Mioduski: Kończąc, oczekuję, że władze Celtiku przynajmniej się odezwą.

Leśnodorski: Komisja Dyscyplinarna w pierwszej i odwoławczej instancji podchodzi bardzo restrykcyjnie do literalnych zapisów i twierdzi, że w tym wypadku tak postąpiono. Te przepisy przewidują jednak kilka sytuacji, które nie miały miejsca. Uniemożliwiono nam zajęcie stanowiska. Polecieliśmy do siedziby w Nyon i chcieliśmy udzielić wyjaśnień, a nie pozwolono nam, co w naszej ocenie jest jawnym złamaniem zasad. W piśmie, w którym poinformowano nas o problemie, Komisja powoływała się na artykuł 23, który przewiduje trzy albo cztery różne sytuacje. Nawet nie wiedzieliśmy, której sytuacji sprawa dotyczy.

Komisja obraduje w zespole trzyosobowym, a tu decyzja została podjęta w składzie jednoosobowym. Będziemy się więc powoływać na kilka drobnych kwestii formalnych, które zostały niedopatrzone, skoro podchodzimy do regulaminów tak literalnie. Szansą dla nas jest Trybunał Arbitrażowy, który orzeka niezależnie od organów UEFA.

Mioduski: Nie oczekujemy, że zostaniemy inaczej potraktowani. Nie podważamy kompetencji UEFA. Rozumiemy, jak ta organizacja działa. Podważamy sposób załatwienia sprawy przez jedną z komisji. Dlatego chcemy wystąpić na ścieżkę odwoławczą, bo wierzymy, że UEFA stoi za wartościami, za którymi twierdzi, że stoi. Istnieją ogólne pryncypia dotyczące proporcjonalności kary do błędu. W interesie UEFA wynik uzyskany na boisku powinien zostać potwierdzony. Głęboko w to wierzymy.

14.18

Mioduski: Z mojej strony kilka przemyśleń. Popełniliśmy błąd po prostu. Z drugiej strony w naszym mniemaniu kara, która nas spotkała, jest niewspółmierna do błędu. Przepraszam. Z punktu widzenia wewnętrznych procedur, które nie powinny do tego dopuścić, musimy to naprawić. Nie jesteśmy organizacją idealną, nie wierzę, że w takie istnieją, ale zrobimy wszystko, by osoby, które były za to odpowiedzialne, poniosły konsekwencje, by takie błędy się nie powtarzały. Nie możemy się cały czas samobiczować. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy udzielili nam ogromnego wsparcia, bo to dla nas trudne dni. Kibicom, ale też – co jest zaskakujące i utwierdza nas, że mamy rację – tym, którzy nie są naszymi kibicami. Przede wszystkim od klubów w Polsce, którzy są naszymi rywalami. Nawet wczoraj kierownictwo Górnika Lęczna, które nie było w najlepszych nastrojach, było z nami. I czułem, że było to szczere. Do tego głosy, które napływają ze świata piłki i nie tylko.

Legia stała się znanym klubem, ale może nie w taki sposób, jaki byśmy chcieli (śmiech). Ludzie widzą, co się stało i są oburzeni. Jesteśmy dumni z naszej drużyny, bo zwyciężyła na boisku. Dla wszystkich to oczywiste. Tym bardziej jesteśmy zdeterminowani. Będę nadzorował proces odwołania, by wykorzystać każdą okazję, by tę decyzję odwrócić. Jestem jednak realistą i wiem, że nie będzie łatwe. Szanse na to są małe. Ale jest to ważne nie tylko z punktu widzenia naszego interesu, ale całego interesu sportu. Mówimy o wartościach sprawiedliwości, duchu sportu, które zostały złamane. Zostanie to poparte formalnymi argumentami.

Bulwersuje mnie zachowanie władz Celtiku. To, co zostało zrobione, jest nieakceptowalne. Po otrzymaniu wiadomości w nocy, bo pracowałem nad tym o 3-4, zostały wysłane do kierownictwa Celtiku listy z prośbą o spotkanie lub kontakt, by ustalić, co powinno zostać zrobione. Do tej pory byłem wielkim fanem Celtiku i dalej jestem, bo zawsze mi imponowali ich kibice i wartości tego klubu. Jestem zdziwiony, że z takimi fanami, jakich widzieliśmy w Edynburgu lub tutaj albo nawet przez lata, taka sytuacja w ogóle jest możliwa i ich zarząd zachowuje się w taki sposób. Wartości tego klubu zostały zachwiane. Za chwilę wyślę list otwarty do zarządu Celtiku, by się nad tym zastanowili i byśmy mogli się spotkać i sprawdzić, jak rozwiązać tę sytuację.

Jesteśmy dumni, że wygraliśmy z taką drużyną, a przegraliśmy.

14.11

Leśnodorski: Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które za to odpowiadały i tę sytuację naprawić. Cztery osoby, które w klubie były za to współodpowiedzialne, podały się do dyspozycji zarządu klubu. W najbliższych dniach zapadną konkretne decyzje. Dzisiaj w zupełnie innych nastrojach powinniśmy się przygotowywać do innego meczu.

Bereszyński pauzował w naszym mniemaniu i nie mógł zagrać w trzech meczach za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu. Zyliśmy w przekonaniu, że nie wpisując go na listę z Saint Patrick’s i zostawiając wolne miejsce, on tę karę odbywa. Nie mówię tego, żeby się usprawiedliwiać, ale został wprowadzony nowy system komputerowy – ostatecznym potwierdzeniem było wpisanie do tego systemu konkretnych nazwisk. Jego nazwisko się nie pojawiło, a powinno. W wyniku tego Komisja Dyscyplinarna UEFA podjęła decyzję w składzie jednoosobowym podjęła decyzję, żeby przyznać nam walkowera. Musimy przejść całą procedurę odwoławczą przed UEFA i Trybunałem Arbitrażowym, by z tej sytuacji jakoś wyjść.

Na pewno padnie pytanie, jakie są szanse. Mogą być od 5 do 75%. Zależy, jak kto do tego podejdzie. Jeśli wszyscy trzymamy się tak formalnie regulaminów, pewne kwestie zostały naruszone. Trybunał Arbitrażowy ma możliwość zajęcia stanowiska, by tego typu błąd jest wystarczający, by ponieść karę tak niewspółmierną do wszystkiego. Wygraliśmy na boisku i wszystkie zasady fair-play plus jedenaście wartości, jakimi kieruje się UEFA, zostaną raz jeszcze wzięte pod uwagę. Zrobimy wszystko, by przejść całą tę ścieżkę odwoławczą.

Na koniec ja jestem odpowiedzialny za wszystko. Dyrektorem sportowym jest Jacek Mazurek, któremu podlega pion sportowy plus kolejne trzy-cztery osoby, które były zaangażowane w cały proces. Cały ten pion zawiódł.

14.07

Zrzut ekranu 2014-08-10 o 14.07.02

13.57

Konferencja rozpocznie się z opóźnieniem. Mniej obiecujące informacje, niż z Holandii, docierają do nas tymczasem z Francji…

Zrzut ekranu 2014-08-10 o 13.54.40

Zrzut ekranu 2014-08-10 o 13.55.23

13.54

Temat numer jeden w Lechu? Zmiana trenera. Mariusz Rumak poprowadzi dziś „Kolejorza” po raz ostatni, a potem… Cały Twitter huczał od dawna o pakującym i rozpakowującym walizki Macieju Skorży, a teraz gruchnęła wiadomość, że znów na tapetę wrócił temat Waldemara Fornalika. Co o tym sądzą eksperci?

Zrzut ekranu 2014-08-10 o 13.52.09

13.50

Zanim rozpoczniemy LIVE’a z konferencji Bogusława Leśnodorskiego i Dariusza Mioduskiego, warto zwrócić uwagę na pewną pozytywną informację. O 14:30 rozpoczyna się mecz Ajaksu Amsterdam z Vitesse Arnhem i w pierwszym składzie wybiegnie Arkadiusz Milik. To debiut Polaka w Eredivisie i – z tego, co czytamy – bardzo ważny mecz, bo na celowniku jego drużyny znalazł się Samuel Eto’o, który jest chyba CIUT lepszym napastnikiem niż Arek.

Najnowsze

EURO 2024

Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Piotr Rzepecki
0
Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”
Ekstraklasa

Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Piotr Rzepecki
2
Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Live

Ekstraklasa

LIVE: Jagiellonia znów odjeżdża czołówce. Dublet Hansena z Zagłębiem!

redakcja
48
LIVE: Jagiellonia znów odjeżdża czołówce. Dublet Hansena z Zagłębiem!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...