Reklama

Rumak gra na dwa fronty, a Ulatowski… ma kontakty

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2014, 15:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mariusz Rumak nie zwalnia tempa i wciąż próbuje wpływać na nastroje przed pucharowym meczem ze Stjarnan Gardabaer. Wszystko wskazuje, że szkoleniowiec Lecha przygotowuje sobie grunt pod każde rozstrzygnięcie. Jeżeli „Kolejorz” zwycięży, Rumak zacznie prężyć muskuły i powie, że pokonał bardzo silnego przeciwnika. Jeżeli przegra, zwróci się ze strudzoną miną w stronę kibiców i oświadczy: nic nie dało się zrobić.

Rumak gra na dwa fronty, a Ulatowski… ma kontakty

Ledwo zdążyliśmy wyśmiać Rumaka za słowa o reprezentacji Islandii (która jest silniejsza od Polski, więc Stjarnan reprezentuje wyżej notowany kraj – więcej TUTAJ), a już dał nam kolejny powód. Szkoleniowiec Lecha został przyciśnięty przez dziennikarza Gazety Wyborczej, który powiedział wprost, że Islandczycy to półamatorzy i w dni powszednie do godziny 15 siedzą w innej robocie. Rumak jednak nie stracił rezonu i z poważną miną odparł: – Ale ja też miałem w zeszłym sezonie kilku piłkarzy, którzy do godz. 15 siedzieli w szkole i dopiero popołudniami trenowali.

Rumak nie zawahał się użyć swojego kontrargumentu, mimo że:

– W Lechu gra tylko trzech uczących się zawodników: Linetty, Kownacki i Formella.

– W meczu na Islandii nikt z tej trójki nie ma szans na grę – Kownacki i Linetty są kontuzjowani, a Formella za słaby.

Reklama

– Mecz na Islandii odbędzie się w samym środku wakacji szkolnych.

Dziwimy się, że Rumak nie poszedł jeszcze dalej i nie zwrócił uwagi, że wszyscy jego piłkarze pracują poza klubem. Odkurzają, wyrzucają śmieci, wyprowadzają psa – w myśl zasady, że praca w domu to też praca. W tym kontekście wypada się tylko zgodzić z Rumakiem – półamatorski profil rywala z Islandii nie daje Lechowi żadnej przewagi.

***

Wydaje się, że piłkarze Lecha nie podzielają asekuranctwa i strachliwości swojego trenera. Marcin Kamiński wypowiedział się w zgoła innym tonie:

Czujemy się faworytami. W Europie to my jesteśmy bardziej cenieni i jedziemy na Islandię po to, żeby to udowodnić. Szanujemy rywali, ale chcemy wygrać i pokazać, że to my jesteśmy lepsi.

Właśnie takiej postawy oczekujemy od lechitów przed meczem z półamatorami z Islandii.

Reklama

***

Przed meczem z Islandczykami w buty eksperta wszedł Rafał Ulatowski, który pracował w tamtejszej lidze w latach 2004-2006. Przytoczmy jeden z fragmentów rozmowy z Gazetą Wyborczą:

– Są niepokonani od września. W niedzielę wygrali z IB Vestmannaeyer 2:0, choć grali w dziesiątkę.
– IBV prowadzi mój przyjaciel Siggi Eyjolfsson. To człowiek, który wcześniej był działaczem, ale skończył kursy trenerskie i prowadził reprezentację narodową kobiet. 

– A Runara Palla Sigmundssona, trenera zespołu Stjarnan, znasz?
– Nie. Znam ich wcześniejszego szkoleniowca Bjarni Johannssona. To on w 2001 roku wyeliminował z Fylkirem zespół Pogoni Szczecin.

Jak nietrudno zauważyć, wartość tej rozmowy jest porównywalna do wyników, jakie Ulatowski osiągał na ławce trenerskiej. To tak, jakby futbolowy ekspert w sprawach polskich wypowiedział się następująco:

– Co pan powie o formie Lecha w meczu z Górnikiem?
– Znam Józefa Dankowskiego.
– A zna pan Mariusza Rumaka?
– Nie, ale znam José Mari Bakero.

Ulatowski próbował błysnąć znajomościami, ale – jak można było się spodziewać – okazało się, że nie zna nikogo interesującego.

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...