Reklama

Firmy padają, a rząd robi propagandową szopkę

redakcja

Autor:redakcja

17 maja 2012, 22:10 • 6 min czytania 0 komentarzy

– I co teraz zrobić? Mówią, żeby nie blokować autostrady w czasie Euro 2012, ale jak nie wtedy, to kiedy? Co ty byś zrobił? – pyta mnie Andrzej, brat mojej teściowej. Mówię mu szczerze, co zrobiłbym na jego miejscu: – Ja bym blokowałâ€¦ Andrzej podnajmuje ciężki sprzęt, budował między innymi autostradę A2. Do dzisiaj nie dostał za to pieniędzy, kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Jak chcesz, podjedziemy do kolegi, on nie dostał około 300 tysięcy. W Warszawie mamy znajomego, któremu nie zapłacono pięciu milionów. Firmy bankrutują, ludzie tracą pracę, tu się rozgrywają dramaty. A w telewizji wszystko jest super. Propaganda większa niż w PRL! – mówi.
Dlatego odpowiadam: – Ja bym blokował. Dokładnie na tej zasadzie, na jakiej krawiec nie wyda garnituru, dopóki nie dostanie zapłaty. Chociaż garnitur gotowy! Każdy guziczek doszyty!

Firmy padają, a rząd robi propagandową szopkę

Pół godziny po tej rozmowie w radiu słyszę jak premier przesłuchuje ministrów. Kolejni wstają i mówią: – Mój resort gotowy na organizację mistrzostw Europy w piłce nożnej! Komiczny teatrzyk, skrojony na potrzeby krótkich, telewizyjnych ujęć, chociaż i w radiu ten scenariusz się sprawdza. Gotowy, gotowy, gotowy, gotowy, gotowy! W piętnaście sekund rząd medialnie udowadnia swoją kompetencję. Gotowy – to jest dobre słowo, krótkie, nadaje się do mediów. Brzmi lepiej niż: „Panie premierze, dużo zrobiliśmy, ale mamy pewne problemy”. Nie, nie, tak powiedzieć nie można. Dziennikarz potrzebuje „setkę” (tak się nazywa krótkie ujęcia). Gotowy! Gotowy – to zapada w pamięć. Rząd chce być kojarzony ze słowem „gotowy”, a nie ze słowami „nie do końca” (chociaż byłyby bliższe prawdy).

I wtedy, jadąc samochodem, jeszcze bardziej przekonuję się do stwierdzenia: – Ja bym blokował. Ł»eby zepsuć pajacom przedstawienie. Ł»eby się wszystko wydało.

Trwa ostry atak euroentuzjastów, niemal dzień w dzień Monika Olejnik czołga kogoś, kto nie podziela jej głupawego zachwytu wszystkim, co nas czeka w najbliższych miesiącach. Kto się teraz wychyli – ten durny, egoistyczny, w sumie zdrajca, a już na pewno nie patriota, nie myśli o państwie i o szansie, jaką stworzyło Euro 2012. Ja sobie myślę, że kiedy ktoś mi wisi kasę to też nie myślę o państwie, tylko myślę o tym, żeby mi tę kasę zwrócono co do złotówki. Gdyby moja firma padała właśnie z powodu Euro 2012 to miałbym ten cały turniej głęboko w dupie, albo nawet – o, to bardziej prawdopodobne – głęboko bym go znienawidził.

Sytuacja wygląda tak… Państwo chciało sobie zbudować drogi. Ale jak wiadomo, państwo dróg nie zbuduje, bo nie ma nawet koparki, więc musi do tego kogoś wynająć. Ł»eby nie grzebać się w szczegółach, znajduje sobie wykonawcę. No i znalazło. Najpierw Chińczyków, którzy w popłochu uciekli w okolice gór Min Shan, a potem firmę DSS (Dolnośląskie Surowce Skalne), która w budowie dróg miała dokładnie takie doświadczenie jak ja – czyli żadne, ale za to miała koneksje polityczne. DSS, o ile się nie mylę, ogłosiło, że drogę zbuduje możliwie najtaniej, a skończyło się na tym, że wzięło kilkadziesiąt milionów złotych, ale „zapomniało” ich przelać podwykonawcom – czyli takim właśnie Andrzejom. Następnie ogłoszono – a jakże – upadłość. Upadłość to w Polsce najprzyjemniejszy sposób ucieczki od wierzycieli. Każdemu z was się kiedyś zdarzy, że jakaś firma będzie wam wisiała pieniądze. Zapewne wtedy usłyszycie: uważaj, bo ogłosimy upadłość! A jak ogłosimy upadłość to nasz cały majątek to biurko i dwa krzesła, ale jedno ułamane.

Reklama

No to – DSS ogłosiło upadłość, a ludzie zastanawiają się, co dalej. Wokół sami zadowoleni, oprócz tych, którzy budowali autostradę. Ludzie zadowoleni – bo autostrada jest. Państwo zadowolone – bo autostrada jest (nie do końca cała, ale jest). Zaraz jakiś pajac uroczyście przetnie wstęgę i uśmiechnie się w kierunku zaproszonych fotoreporterów. Podejrzewam, że ludzie z firmy DSS – mimo że upadła – też nie narzekają. I też będą sobie pstrykać fotki.

A ciężki sprzęt to koszty. Ciężkie. Jedna opona do ciężarówki kosztuje 1600 złotych, a potrzebnych jest dwanaście. Zmieniać je trzeba co sezon. Paliwo miesięcznie to koszt około 15 tysięcy złotych. I tak dalej… Znajomy miał trzy ciężarówki i pracował przy A2. Wszystkie musiał sprzedać, jest rozłożony na łopatki. Poniósł ogromne koszty, a zamiast zapłaty co dostał? Wezwania. Najpierw dopadł go Urząd Skarbowy – bo podatek i VAT. I nie da się wytłumaczyć, że jak podatek, skoro faktury niezapłacone. Z czego? Urząd Skarbowy zawsze jest pierwszy. Zawsze przydusi.

Firmy padają. Ty możesz nie dostać kasy, ale państwo musi. Dochodzi więc – w skrócie – do takiej kuriozalnej sytuacji: państwo zamówiło sobie usługę, za którą nie zapłaciło, ale jeszcze bierze kasę w formie podatków za pieniądze, które nie zostały przelane. Ktoś może powiedzieć – ale przecież państwo zapłaciło! Państwo zrobiło swoje! Wybrało wykonawcę! Tylko dlaczego takiego? Państwo to musi być gwarancja, mur beton, jak inwestycja jest rządowa to znaczy, że to powinien być najpewniejszy interes pod słońcem. Jak obligacje rządu Stanów Zjednoczonych. Nie powinno być lepszego partnera biznesowego niż rząd. Rząd musi wybrać wiarygodnego wykonawcę i w stu procentach gwarantować, że każdy podwykonawca otrzyma wynagrodzenie. A jeśli prawo jest wadliwe i ma istotne luki, pozwala na oszukanie ludzi – to właśnie rząd ma to prawo zmienić.

Nie powinno być lepszego partnera biznesowego, a tutaj się okazuje, że nie ma gorszego. Dzisiaj słyszałem też, że może być problem z oświetleniem stadionu we Wrocławiu, bo podwykonawca nie chce dostarczyć lamp – oczywiście mu nie zapłacono. Euro 2012 w dużej mierze zostanie więc zorganizowane na kredyt, tylko niestety jest to kredyt zaciągnięty u podwykonawców i niestety wbrew ich woli. Teraz ci ludzie boją się, czy kiedykolwiek otrzymają należne wynagrodzenie, ciągle wiele wskazuje, że jednak nie. Ł»e się wszyscy na nich wypną. Jednak wielu firmom ta kasa za moment będzie mniej więcej tak potrzebna jak umarlakowi ładny garnitur. Przyda się, ale na nogi nie postawi.

Premier i prezydent przekonują: – Nie protestujcie w czasie Euro 2012, to święto Polaków… Ale właśnie o to przecież chodzi. Jeśli organizujesz imprezę, a nie zapłacisz ani za alkohol, ani za jedzenie, ani za wynajęcie lokalu to nie możesz mieć pretensji, że ktoś przyjdzie w połowie, zgasi światło i powie: wynocha! Nie powiesz: przyjdźcie jutro, bo się dobrze bawię. Przy takiej odpowiedzi jeszcze możesz zarobić w japę, prawda?

Zamiast nawoływać do odwołania protestów, niech premier zapłaci. Dzisiaj przeczytałem, że pewnie lada moment będziemy płacić Afganistanowi 20 milionów dolarów rocznie, żeby się ustabilizował, jak my już przestaniemy go okupować. Kasa więc chyba jest? To on, premier, jako wysoki przedstawiciel kraju odpowiedzialny jest za każdą firmę, która po wykonaniu swojej pracy przy budowie A2 popadła w tarapaty finansowe albo wręcz zbankrutowała. To on jest odpowiedzialny za to, że nie zatrzymał oszalałych pracowników Urzędu Skarbowego i że ci grabią tych i tak orżniętych ludzi.

Reklama

Gotowy, gotowy, gotowy. Minister odpowiedzialny za infrastrukturę drogową też wstał i dumnie powiedział: – Gotowy!

A czy już gotowy do tego, by się rozliczyć z ludźmi, których – na dziś tak to trzeba nazwać – okradł? Gotowy, żeby zapłacić po sobie rachunki?

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
2
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

0 komentarzy

Loading...